Premier League - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę Od ponad miesiąca nie wygrały w lidze ekipy Stoke City i Swansea City, które w sobotnie popołudnie zmierzyły się na stadionie "Garncarzy". Nie mogło zatem dziwić, że o ligowe punkty walczyła 16. z 19. drużyną w Premier League. W bramce gości tradycyjnie menedżer Paul Clement postawił na Łukasza Fabiańskiego. Już po trzech minutach obaj mogli cieszyć się z prowadzenia "Łabędzi". Ofensywnie usposobiony lewy obrońca Martin Olsson dośrodkował w pole karne, a tam nadbiegający Wilfried Bony uderzeniem z pierwszej piłki złapał na wykroku bramkarza gospodarzy Jacka Butlanda. Dla iworyjskiego napastnika był to pierwszy gol w Premier League od 396 dni, a poprzednio trafił w ubiegłym sezonie dla... Stoke City, gdy na wypożyczeniu z Manchesteru City pokonał Łukasza Fabiańskiego w meczu przeciwko Swansea. Tak nieudany początek spotkania spowodował pomruki niezadowolenia ze strony fanów "Garncarzy" i z każdą minutą one się nasilały. Gospodarze bowiem bardzo nieporadnie konstruowali akcje ofensywne i defensywa rywali z łatwością je rozbijała. To zmieniło się jednak w 36. minucie. Holender Leroy Fer stracił piłkę przed własnym polu karnym, a po zagraniu Walijczyka Joe Allena Szwajcar Qherdan Shaqiri strzałem przy słupku nie dał szans Fabiańskiemu. Po zdobyciu wyrównującej bramki gospodarze poszli za ciosem i już cztery minuty później polski golkiper ponownie musiał sięgnąć do siatki. Tym razem efektownym strzałem z woleja pokonał go Mame Biram Diouf, który wykorzystał zgranie piłki głową przez Petera Croucha. Diouf to reprezentant Senegalu, miejmy zatem nadzieję, że jego gol nie jest zapowiedzią meczu Polski i "Lwów Terangi" na przyszłorocznych mistrzostwach świata w Rosji, na których obie reprezentacje rywalizować będą w grupie H. Druga połowa upłynęła pod znakiem ataków piłkarzy gości, którzy chcieli z Britannia Stadium wywieźć choćby jeden punkt. Ich ataki były jednak nieskuteczne, a jedyna naprawdę groźna sytuacja była efektem błędu Ryana Shawcrossa. Kapitan Stoke City w 75. minucie nieporadnie interweniował we własnym polu karnym i tylko rewelacyjnemu refleksowi Butlanda zawdzięcza, że piłka po jego uderzeniu głową nie zatrzepotała w siatce własnej bramki. Poważnie wyglądająca kontuzja obrońcy "Garncarzy" Bruno Martinsa Indiego spowodowała, że sędzia Craig Pawson doliczył aż siedem minut do regulaminowego czasu gry. Goście nie potrafili jednak tego wykorzystać i Stoke City ostatecznie pokonało Swansea City 2-1. WM Stoke City - Swansea City 2-1 (2-1) Zobacz raport meczowy