Cały klub z przedmieść Birmingham jest w żałobie po tym, jak przedwczesną śmierć poniósł ulubieniec trybun z The Hawthorns. 42-letni Eades zmarł tuż przed meczem WBA z Evertonem. Eades był legendą i człowiekiem-instytucją w West Bromwich Albion. Przez czternaście ostatnich lat przebierał się za klubową maskotkę, a "The Baggies" oddał dosłownie całe życie, wiążąc się z nim w wieku 14 lat. "Pracował przy pielęgnacji boiska, następnie był członkiem sztabu trenerskiego, aż został klubową maskotką. Był również zawodnikiem, trenerem i kierownikiem oficjalnej drużyny naszych kibiców Boing FC" - napisano w komunikacie. Przyczyna śmierci nie jest znana. Eades osierocił dwójkę dzieci w wieku 8 i 3 lat oraz zostawił narzeczoną Carly. Klub zamierza oddać hołd z powodu tej niepowetowanej straty. Okazją będzie już najbliższy mecz z Arsenalem Londyn, który odbędzie się 31 grudnia. Art