Podczas gdy służby morskie i powietrzne ciągle nie zaprzestały poszukiwań; gdy kibice w Nantes ciągle zbierają się, aby pokazać, że pamiętają o najlepszym strzelcu zespołu; gdy wreszcie w tle widać sygnały o przygotowywaniu się zarówno francuskiego, jak i walijskiego klubu do możliwej batalii prawnej (na pierwszym planie jest wielki dramat, na drugim sprawy bardziej przyziemne, finansowe, bo kontrakt został podpisany zaledwie w sobotę), wychodzi na jaw coraz więcej informacji na temat samej organizacji feralnego lotu. Choć ustalanie pilota trwało dosyć długo. Najpierw media nieoficjalnie informowały, że Salę odwoził z powrotem do Cardiff niejaki Dave Henderson. Według BBC był on przedstawiany jako "doświadczony pilot", mający na koncie wiele lotów transoceanicznych. Takie przypuszczenia wzmacniały choćby zdjęcia, które zrobiono mu kilka lat temu na tle maszyny Piper Malibu - wiele wskazuje na to, że tej samej, która w poniedziałek zniknęła z radarów. Co więcej, przy odprawie na lotnisku w Nantes, tuż przed wylotem, służby miały kontrolować niejakiego "Dave’a Hendersona", który miał towarzyszyć Sali. Sam zainteresowany, jeszcze w poniedziałek późnym wieczorem zamieścił na swoim koncie facebookowym informację, że "żyje", po czym... zlikwidował profil. Jeśli konto było prawdziwe, a nie ma na razie wskazówek, które by to kwestionowały, można to uznać za kolejną tajemnicę, których przy okazji zaginięcia samolotu przybywa. Ostatecznie, jak ujawnił lokalny dziennik Grimsby Telegraph, pilotem był 60-letni David Andrew Ibbotson. Potwierdziła to brytyjska policja. Nie ma też wątpliwości, że Ibbotson był w poniedziałek w Nantes, zatrzymał się w trzy gwiazdkowym hotelu niedaleko lotniska i to najprawdopodobniej również on siedział za sterami awionetki w drodze z Cardiff do Bretanii. I tu pojawiają się kolejne informacje, które mogą zwracać uwagę. W poniedziałek po południu pilot pisał na Facebooku do jednego z kolegów, że "nieźle" poradził sobie z lądowaniem w Nantes, jednak zaraz dodawał: "Ale średnio jeszcze daję sobie radę z systemem naprowadzania". Angielskie media donoszą, że Ibbotson, określany jako "doświadczony prywatny pilot" zajmuje się na co dzień instalacjami gazowymi, ma też firmę naprawiającą piece i nie stronił od "DJ-owania" na weselach. Wiadomo też, że awionetka została wyczarterowana przez agenta piłkarskiego Willy’ego McKaya, który brał udział przy transferze Emiliano Sali z Nantes do Cardiff. Obydwa kluby jasno zaznaczają, że nie miały z tym lotem nic wspólnego. Remigiusz Półtorak