Wilki z Wolverhampton podejmowały na swoim Molineux Stadium Lisy z Leicester i w razie wygranej miały szansę na awans do środka tabeli, właśnie koszem swoich sobotnich rywali. Błyskawicznie na prowadzenie wyszli piłkarze Wolves, w 5. minucie spotkania Leicester wychodziło z kontrą, ale w środku pola fatalnie straciło piłkę. Ta natychmiast trafiła na prawo, gdzie Joao Moutinho błyskawicznie zacentrował, a Diogo Jota wyskoczył zza pleców rywali i wpakował piłkę do bramki Kaspera Schmeichela. Wilki pokazały kły, a Lisy były blisko wyrównania tuż po straconym golu. Błąd Rui Patricio mógł wykorzystać Jamie Vardy, ale zabrakło mu szczęścia, by wpakować piłkę do siatki. Po raz drugi w tym meczu Wilki ukąsiły rywali już w 13. minucie. Nie minął kwadrans, a Leicester dwa razy podarowało na tacy bramkę rywalom, a ci skorzystali. Tym razem przy kornerze zaspał Wes Morgan, więc przy dynamicznym wejściu na piłkę Ryana Bennetta Schmeichel nie miał szans na interwencję. Zrobiło się 2-0, miejscowi kontrolowali grę, a Lisy z minuty na minutę były w coraz cięższej sytuacji. W 40. minucie przed utratą trzeciej bramki ocalił gości duński bramkarz, który wygrał pojedynek sam na sam z Raulem Jimenezem i do przerwy miejscowi pewnie szli po triumf. Wszystko zmieniło się o 180 stopni po powrocie na murawę. Lisy rzuciły się rywalom do gardła i już w pierwszej akcji drugiej połowy Demarai Gray uciekł rywalom prawą flanką, wpadł w pole karne i płaskim strzałem zmniejszył straty. Młokos zdobył gola, choć naciskało go aż trzech rywali. Wolves ani się obejrzeli, a już było 2-2. Harvey Barnes skorzystał z serii błędów w obronie ekipy gospodarzy i w 49. minucie mocnym strzałem z pola karnego doprowadził do remisu. Mecz nabrał rumieńców, żadna ze stron nie zamierzała zadowalać się remisem i atak następował po ataku z wielką regularnością. Tym razem szczęście uśmiechnęło się do miejscowych, w 64. minucie Ruben Neves kapitalnie podał w poprzek boiska, a Diogo Jota mocnym strzałem po raz drugi wpisał się na listę strzelców w sobotnie popołudnie. I znów Lisy musiały gonić wynik, znów grały z nożem na gardle i... znów wyrównały. W 87. minucie Wes Morgan odkupił swoje winy, po stałym fragmencie trafił na 3-3 i jego koledzy już cieszyli się z punktów. Sęk w tym, że Wolverhampton nie zamierzało tracić punktów w sobotę i w samej końcówce zadało czwarty cios. Świetne podanie na prawe skrzydło dostał Jimenez, podał zaraz przed bramkę rywali, a tam Diogo Jota wpakował piłkę do siatki, skompletował hat-tricka i zapewnił Wilkom triumf 4-3 nad Lisami. Dzięki wygranej Wolves wskoczyli na ósme miejsce w tabeli Premier League. Foxes plasują się na miejscu dziewiątym.