"Jego status ikony klubu zostanie nienaruszony" - stwierdził Roman Abramowicz w komunikacie, który wydała Chelsea o zwolnieniu Lamparda. Nietrudno uwierzyć, że dla właściciela klubu była to jedna z najtrudniejszych decyzji. Lampard to Chelsea, Chelsea to Lampard Rosyjski oligarcha kupił Chelsea w 2003 roku i poprowadził do największych sukcesów w historii. Lampard towarzyszył mu w tej drodze jako piłkarz przez ponad dekadę, bijąc wszystkie możliwe rekordy. Zdobył dla klubu 211 goli. Jako jeden z dwóch piłkarzy w historii Premier League obok Wayne’a Rooney’a strzelał co najmniej 10 bramek w dziesięciu kolejnych sezonach ligowych. Jako kapitan wyprowadził drużynę na Allianz Arena w finale Ligi Mistrzów 2013 roku przeciw Bayernowi Monachium. Zdobył gola w serii rzutów karnych, które dały Chelsea tytuł najlepszej drużyny Europy. Jednym zdaniem: "Chelsea to Lampard, a Lampard to Chelsea". Ten rozwód z 42-letnim, obiecującym, angielskim trenerem jest bolesny dla wszystkich. Abramowicz przeżył w Chelsea wiele zakrętów. Niedawno chciał przebudować Stamford Bridge kosztem 500 mln funtów. Ale władze brytyjskie wstrzymały mu wizę, więc projekt upadł. Majątek rosyjskiego oligarchy ocenia się dziś na 18,9 miliarda dolarów. Jest najbogatszym mieszkańcem Izraela i jednym z dziesiątki najbogatszych Rosjan. Jego koneksje polityczne w rodzinnym kraju budzą duże kontrowersje. Jako właściciel Chelsea sprawdził się doskonale. Kiedy przychodził na Stamford Bridge widziano w nim wschodniego krwiożercę, którzy swoimi brudnymi pieniędzmi zaburzy równowagę w najbogatszej lidze świata. Na transfery wydał setki milionów, poprowadził Chelsea do mistrzostwa kraju pięć razy. Trudno jednak mówić, że traktował klub jak zabawkę. Pewne wartości w Chelsea zachowano - Lampard był ich symbolem. John Terry budził uczucia ambiwalentne, Frank był dżentelmenem na boisku i poza nim. Nic dziwnego, że gdy zdecydował się na karierę trenera, Chelsea była jego celem. W maju 2018 roku został szkoleniowcem Derby County, które poprowadził do play offów o awans do Premier League z Aston Villą. Pożegnał się porażką, by od 4 lipca 2019 roku podpisać kontrakt na Stamford Bridge. Zmieniał Włocha Maurizo Sarriego, którego wszyscy mieli dość, choć wygrał Ligę Europy. Królowie okna transferowego W pierwszym sezonie Lampard był rewelacją Premier League. Powyciągał ze szkółki klubowej młodych piłkarzy i wywalczył z nimi awans do Champions League. Latem Abramowicz został królem okna transferowego. Wydał 247 mln euro - najwięcej na świecie. Kai Haveretz z Bayeru Leverkusen kosztował 80 mln euro, Ben Chilwell z Leicester i Timo Werner z RB Lipsk po 53 mln euro. Za Hakima Ziyecha z Ajaksu zapłacono 40 mln euro plus 24 mln za bramkarza Rennes Edouarda Mendy, bo najdroższy golkiper świata Hiszpan Kepa okazał się kompletnym niewypałem. Thiago Silva z PSG trafił na Stamford Bridge za darmo. Szybko okazało się, że Lampard ma kłopot z zarządzaniem gwiazdorską szatnią. A przecież miał być jak Gareth Southgate, który w roli selekcjonera zwrócił Anglii honor i dumę na mundialu w Rosji. Młody, elegancki, elokwentny doprowadził drużynę narodową do czwartego miejsca na świecie. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź! Lampard miał co najmniej te same zalety. Tyle że liga angielska to inna bajka. Ostatni angielski szkoleniowiec zdobył tytuł w swoim kraju jeszcze przed powstaniem Premier League w 1992 roku. Howard Wilkinson triumfował z Leeds w czasach, gdy Anglicy zdali sobie sprawę, że ich kluby tracą dystans do Europy. Powołanie Premier League, niezależnej od federacji, okazało się biznesowym i sportowym strzałem w dziesiątkę. Tytułu nie zdobył w niej jednak żaden angielski trener. Dumę Wyspiarzy ratował Szkot Alex Ferguson w Manchesterze United. Dziś siedem czołowych klubów w Premier League prowadzą obcokrajowcy. I dopiero ósmą Aston Villę - Dean Smith. Lampard skończył pracę z Chelsea tuż za nim. Nie tak to miało wyglądać, ambicje Abramowicza są znacznie wyższe. Wyniki, tabelę i terminarz Premier League możesz zobaczyć tutaj! Czy zwalniając Lamparda, Chelsea strzela sobie samobója? Klub obrał kierunek niemiecki, zatrudniając Thomasa Tuchela. Właściciele europejskich gigantów dobrze się bawią. Jose Mourinho został zwolniony z Manchesteru United, żeby mógł go przygarnąć Tottenham. Tam miejsce zwolnił Mauricio Pochettino, który przeniósł się do PSG. Z PSG zwolniono Tuchela, by zatrudniła go Chelsea po wyrzuceniu Lamparda. Karuzela się kręci według zasady "zwalniają znaczy będą przyjmować". Dariusz Wołowski