Jak poinformował angielski tabloid "The Sun", Dounya i Ines Mahrez padły ofiarą napaści. Siostry 29-letniego skrzydłowego, które prowadzą salon urody w stolicy Francji, opowiedziały na łamach gazety, jak doszło do pobicia i kto za nim stoi. Pewna kobieta, która była klientką salonu prowadzonego przez panie Mahrez, nie miała zamiaru płacić za wykonaną usługę. Oczywiście ze stanowiskiem niesfornej klientki nie chciały zgodzić się właścicielki. Kobieta nie dała się przekonać i zamiast zapłacić za wizytę, postanowiła wezwać "posiłki". Pod salon przyjechały trzy auta, z których wysiadło przynajmniej dziesięciu mężczyzn. Wtedy zaczęła się istna dewastacja. Obie panie Mahrez zostały dotkliwie pobite. Ponadto ucierpieli także inni pracownicy salonu, którzy w nim przebywali. Do tego pomieszczenie zostało niemal zrównane z ziemią. Kosmetyki, których było mnóstwo, zostały porozbijane przez przestępców. "Nie mam pojęcia, czy ma to związek z tym, że jesteśmy siostrami Riyada. Po tym, co się stało, pozostajemy w szoku. Przestępcy byli bezlitośni i przy tym bardzo brutalni" - wyznała poszkodowana Douyna Mahrez. Jak na razie nie ustalono, czy klientka i jej porywczy znajomi zostali zatrzymani w związku z napaścią oraz zniszczeniem mienia. Napastnicy po paru minutach spokojnie oddalili się z miejsca ataku.