Sport w Wielkiej Brytanii wciąż pozostaje "zamrożony", po tym, jak kraj dotknęła pandemia koronawirusa. Jeszcze przynajmniej do końca miesiąca na Wyspach obowiązuje zakaz organizacji jakichkolwiek imprez kulturalnych, w tym także sportowych. Wstępnie mówi się jednak, że rozgrywki Premier League mogą powrócić 12 czerwca. Zdaniem większości ankietowanych sondażu przeprowadzonego przez YouGow, reaktywacja rozgrywek może negatywnie wpłynąć na liczbę zarażonych koronawirusem. Takiego zdania jest aż 73% ankietowanych. Wszystko wskazuje zatem na to, że kibicom bardziej zależy na zdrowiu, a futbol może jeszcze chwilę poczekać. Takie zdanie podziela również John Newsham - konsultant Związku Oficerów ds. Bezpieczeństwa Piłki Nożnej (FSOA), który uważa, że wcześniej trzeba sprawdzić możliwość bezpiecznych rozgrywek w czasie pandemii. Newsham twierdzi, że sezon Premier League nie może zostać wznowiony, jeśli będzie stwarzał zagrożenie dla życia piłkarzy. Nie powinny być przy tym brane pod uwagę starty finansowe. Mowa przede wszystkim o kontraktach telewizyjnych. "Nikt nie powinien być narażony na niebezpieczeństwo z powodu pieniędzy. Martwi mnie to, że pieniądze z telewizji są w głowach ludzi. Życie jest najważniejsze, nie ma nic wspólnego z pieniędzmi" - czytamy pełne irytacji słowa John Newsham na łamach "The Guardian". Według konsultanta potrzebne jest opracowanie praktycznych rozwiązań tak, aby zarówno zawodniczy, jak i personel czuli się bezpiecznie. Należy także skupić się na problemie rozprzestrzeniania się wirusa na stadionach i poza nim. Newsham twierdzi, że nie można rozpocząć gry, tylko dlatego, że padły słowa pozwalające na jej wznowienie. Potrzebne jest dopracowanie wiele szczegółów wobec sporego ryzyka. Rząd jest jednak nastawiony na wznowienie gry i "odmrożenie" futbolu. Dominic Raab - minister spraw zagranicznych, podkreślił niedawno na konferencji, że Premier League wpłynie na "podniesienie nastroju narodu".