Zobacz szczegóły z Premier League Manchester City jest liderem i ma osiem punktów przewagi nad drugim Manchesterem United. Zwycięstwo drużyny Pepa Guardioli na Old Trafford postawi jego zespół w bardzo uprzywilejowanej pozycji, nawet jeśli do końca sezonu pozostanie sporo meczów. Hiszpana spróbuje zatrzymać Jose Mourinho. Dla tej dwójki to okrągłe 20. starcie w pracy trenerskiej. Na przestrzeni lat Guardiola wypracował przytłaczającą przewagę nad Mourinho i prowadzi w bezpośredniej rywalizacji 9-4. W szczytowym momencie, kiedy Hiszpan prowadził FC Barcelona, a Portugalczyk Real Madryt, obopólna niechęć osiągała wyjątkowo niezdrowy poziom. Guardiola długo nie reagował na zaczepki Mourinho, ale po roku nie wytrzymał. Przed pierwszym spotkaniem w półfinale Ligi Mistrzów, blisko siedem lat temu na Santiago Bernabeu, które Barca wygrała 2-0, hiszpański trener wybuchł. W skrócie stwierdził, że nie ma sensu reagować na słowa z Mourinho, bo w jego osobliwej Champions League pod tym względem jest "pieprzonym szefem". Palec w oku asystenta Pepa Szczytem chorych emocji był początek kolejnego sezonu i drugie spotkanie o Superpuchar Hiszpanii. W nerwowej końcówce, po czerwonej kartce dla Marcelo, doszło do szarpaniny piłkarzy, ławek rezerwowych, a Mourinho wsadził palec w oko Tito Vilanovie, asystentowi Guardioli. W Anglii zdecydowanie się uspokoiło, choć przed niedzielnym spotkaniem "Mou" zarzucał, delikatnie mówiąc, stosowanie zasłon dymnych w postaci kontuzji Davida Silvy. Mówił też o tym, że piłkarze City, jak tylko mocniej powieje, padają na murawę. Guardiola nie zajmował się tymi kwestiami. "Daily Mail" przypomina, że przed poprzednim sezonem obaj uścisnęli sobie ręce na konferencji Premier League. Są też sąsiadami. Mieszkają o rzut kamieniem albo jak to ujęła angielska gazeta o "mocny wyrzut z autu Rory’ego Delapa". Tom Adams z brytyjskiego Eurosportu nie sądzi, by rywalizacja, jaką pamiętamy z gorącej Hiszpanii, rozgorzała ponownie w znacznie chłodniejszej Anglii. - Nie ma nawet mowy o takim napięciu. Rywalizacja w Manchesterze jest zaciekła, ale nie ma porównania do El Clasico. Mourinho i Guardiola pochodzą z odmiennych myślowo szkół i nigdy nie będą przyjaciółmi. A do tego są wyjątkowo emocjonalni. Rywalizacja jest silna, ale kolejnej wojny raczej nie będzie - mówi nam. Zwalczające się w piłce dwa żywioły Adams dotknął kluczowej kwestii, gdy mowa o dwóch piłkarskich antagonizmach. To jak zwalczające się żywioły. Obrona - atak, zamykanie przestrzeni - otwieranie przestrzeni, posiadanie piłki - oddawanie inicjatywy, atak pozycyjny - kontratak. Ale w tym tkwi magia piłki nożnej, bo te dwie opozycje sprawiają, że w teorii każdy może wygrać z każdym. Nawet jeśli ktoś nie jest technicznie zaawansowany, może zatrzymać kogoś o większym potencjale. Jeden z lepiej oddających tę zasadę momentów to porażka Hiszpanii ze Szwajcarią w pierwszym meczu mundialu w RPA. I nie ma odpowiedzi, co jest lepsze albo co jest wartościowsze. Wspaniałym uczuciem jest osiągnięcie sukcesu na boisku w konfrontacji z teoretycznie mocniejszym. Kiedy w obronie zespół stanowi jeden organizm. Oddanie, heroizm, poświęcenie w defensywie - zwycięstwo smakuje wspaniale. Zespoły przygotowane technicznie muszą napierać. Poszczególni zawodnicy przyjmują każde podanie jak chcą, bawią się. W przypadku drużyn Guardioli piłkarze uprawiają piłkę halową na dużym placu. Krótka dygresja. Jeśli ja mam powiedzieć, co mi się podoba, to jednak popis umiejętności technicznych, bo sam techniki nigdy nie miałem. Zawsze mi to imponowało. W wysokich umiejętnościach technicznych dostrzegam najwyższy piłkarski talent. Drużynę Mourinho czeka w niedzielę bardzo trudne zadanie. Szczególnie pod nieobecność Paula Pogby w środku pola. Manchester City zadziwia z kolei wynikami. W ostatnim czasie potrafił wyciągać zwycięstwa nawet, jak gra się nie układała. Strzelał gole w końcówkach. Angielska prasa upatruje dużej szansy gospodarzy w stałych fragmentach gry, choć Portugalczyk na przedmeczowej konferencji prasowej zbywał ten argument. Wskazywał, że "Mata nie wygra główki z Kompanym". Ale poza Matą jest w United kilku rosłych i silnych zawodników. Polując na stałe fragmenty gry - Wzrost United to bez wątpienia atut, ale z drugiej strony niskie drużyny Guardioli nigdy nie przeszkadzały mu w wygrywaniu. Wiemy, jak zespoły Mourinho podchodzą do najlepszych: są zwarte i czekają na błędy. City jest jednak dobrze zorganizowane i wielu błędów nie popełnia. Dlatego stałe fragmenty gry to cel dla Mourinho - przekonuje Adams. - Może być podobnie do tego, jak Manchester United grał z Liverpoolem. Stanął z tyłu, nie będzie przeszkadzać im oddawanie inicjatywy i poczekają na szanse. Kibice United nie chcą oglądać takiego futbolu, ale przeciwko City w takiej dyspozycji może to być najlepsza opcja - dodaje. Oczekiwania wobec tego meczu są ogromne. Pierwszy raz, od kiedy ci szkoleniowcy objęli stanowiska w manchesterskich klubach, United i City wpadają na siebie w najlepszym możliwym momencie. Przy okazji poprzednich rywalizacji nie można było o tym mówić, choć derby z września ubiegłego roku, jak przypomina prasa, szczególnie pierwsza połowa, zwiastowały demolujące zapędy "The Citizens". Trudno uciec od konstatacji, że zwycięstwo Pepa Guardioli na Old Trafford - nie wiadomo na jak długo - obniży ekscytację rywalizacją w Premier League. - Tak. Może nawet nie chodzić o rozmiar przewagi, 11 punktów na tym etapie nie jest jeszcze fatalne, ale chodzi raczej o to, jak City się prezentuje. Jeśli zjedzą United, to będzie 15 zwycięstw z 16 meczów. Zwyczajnie, po takim starcie w sezonie nie dobiegasz na metę drugi - zgadza się Tom Adams. Piotr Kwiatkowski