Do feralnego zdarzenia doszło w połowie października ubiegłego roku. W 5. kolejce Premier League na Goodison Park rozgrywana była derbowa potyczka Everton - Liverpool. Mecz zakończył się remisem 2-2, ale rezultat meczu zszedł na dalszy plan. Już w 7. minucie spotkania w polu bramkowym gospodarzy brutalnie zaatakowany został Virgil van Dijk. Bramkarz Evertonu i reprezentacji Anglii, Jordan Pickford, sfaulował go wyprostowanymi nogami. Holender nie był w stanie kontynuować gry. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Wkrótce okazało się, że stoper Liverpoolu musi się poddać operacji kolana. Wciąż nie wiadomo, kiedy wróci do gry. Pod znakiem zapytania stoi jego udział w finałach mistrzostwach Europy. Agresor nie dostał nawet żółtej kartki. Arbiter Michael Oliver nie podyktował również rzutu karnego dla "The Reds". Dlaczego? Ponieważ po konsultacji z wozem VAR uznał, że chwilę wcześniej należało odgwizdać ofsajd. Rozjemca spotkania potrzebował trzech miesięcy, by przyznać się do popełnienia błędu. - Wszyscy, łącznie ze mną, nie myśleliśmy o tej sytuacji tak, jak powinniśmy. Należało zasygnalizować pozycję spaloną, ale niezależnie od tego Pickford powinien zobaczyć czerwoną kartkę - oznajmił Oliver w rozmowie z "Daiy Mail". Władze FA również nie nałożyły na golkipera żadnej kary. Nie uniknął on jednak nieprzyjemności. Zaczął otrzymywać mnóstwo pogróżek, kiedy okazało się, że kontuzja van Dijka jest poważna. Dla bezpieczeństwa własnego i swoich bliskich zmuszony był zatrudnić ochronę. UKi Premier League - wyniki, tabela, strzelcy, terminarz