Początek spotkania był wyrównany, a goście z Liverpoolu nie zamierzali tanio sprzedać skóry. W 15. minucie mogli nawet objąć prowadzenie. Lucas Digne dośrodkował z lewej strony, a zamykający akcję Richarlison uderzył z powietrza nad bramką gospodarzy. Z czasem wzrosła przewaga "The Citizens", którzy w 22. minucie wyszli na prowadzenie. Leroy Sane prostopadłym podaniem obsłużył w polu karnym Gabriela Jesusa, a ten zmieścił piłkę w krótkim rogu między słupkiem, a wybiegającym Jordanem Pickfordem. Jesus przełamał strzelecką niemoc w Premier League, gdzie nie strzelił gola od sierpnia. Jeszcze przed przerwą piłkarze z Manchesteru mieli okazję do podwyższenia, ale tym razem Pickford potwierdził wysoką klasę, broniąc "bombę" Riyada Mahreza z kilku metrów. Do przerwy gospodarze tylko skromnie prowadzili, mimo że mieli aż 71 proc. posiadania piłki. Krótko po przerwie podopieczni Pepa Guardioli mieli już dwie bramki przewagi. Sane dośrodkował z lewej strony precyzyjnie przed bramkę. Jesus zrobił sobie trochę miejsca między obrońcami i główką nie do obrony z pięciu metrów pokonał Pickforda. W 65. minucie Everton zdobył kontaktową bramkę. Po kolejnej wrzutce Digne z lewego skrzydła Dominic Calvert-Lewin główkował, a piłka po głowie Fabiana Delpha wpadła do siatki. Wydawało się, że goście złapią wiatr w żagle, ale błyskawicznie zostali skarceni. Fernandinho, niespecjalnie atakowany przez rywali, podał z lewej strony przed bramkę, a wprowadzony trzy minuty wcześniej na boisko Raheem Sterling główkował z bliska nie do obrony. Mimo starań ze strony gości, wynik nie uległ już zmianie. Manchester City znów prowadzi w lidze. Manchester City - Everton 3-1. Raport meczowy Premier League: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz WS