Brighton doskonałą okazję do objęcia prowadzenia zmarnowało w 20. minucie. Wówczas rzutu karnego nie wykorzystał Neal Maupay, który posłał piłkę obok bramki. Liverpool miał przewagę, ale gola zdobył dopiero po godzinie gry. Jota trafił do siatki płaskim, precyzyjnym strzałem z ok. 14 metrów. Kiedy wydawało się, że goście zgarną trzy punkty, Andrew Robertson próbując wybić piłkę z własnego pola karnego, trafił w stopę Danny'ego Welbecka. Sędzia po obejrzeniu zapisu wideo podyktował "jedenastkę". Tym razem do piłki podszedł Gross i się nie pomylił. "Moim zdaniem za coś takiego nie powinno dyktować się karnego. Można mnie podejrzewać o bycie stronniczym, ale jestem przekonany, że gdyby zapytać piłkarzy Brighton, byliby tego samego zdania" - powiedział kapitan Liverpoolu Jordan Henderson. VAR tego dnia zdecydowanie nie był po stronie Liverpoolu. Wcześniej arbiter po analizie powtórek nie uznał dwóch goli "The Reds". W 34. minucie na minimalnym spalonym był Mohamed Salah, a w 84. Sadio Mane. W tabeli Liverpool awansował na pierwsze miejsce i o punkt wyprzedza Tottenham Hotspur. "Koguty" swój mecz w 10. kolejce rozegrają jednak dopiero w niedzielę. Wówczas w derbach Londynu na wyjeździe zmierzą się z Chelsea. wkp/ giel/