Do spotkania ze znacznie niżej sklasyfikowanym rywalem "Koguty" z Londynu przystępowały osłabione brakiem Harry'ego Kane'a, który doznał kontuzji kostki w meczu z Liverpoolem. Zamiast Anglika w podstawowym składzie znalazł się Gareth Bale. Już w trzeciej minucie Brighton zgłosiło aspirację do tego, by w tym meczu wcale nie walczyć tylko o remis. Pascal Gross uderzał zewnętrzną częścią stopy i trafił w słupek, Niemiec mógł lepiej złożyć się do tego strzału i wtedy gospodarze prowadziliby 1-0. Wynik ten stał się faktem, ale 14. minut później. Leandro Trossard nabiegał na znakomite podanie w tempo po ziemi od Grossa, uderzył z pierwszej piłki i "Mewy" przeważały 1-0. Ostatnie elementy akcji poprzedziła świetna wymiana podań przez Brighton w środkowej i po prawej części boiska. Belg w tym sezonie słynął raczej ze strzałów w poprzeczkę - trafiał w obramowanie pięciokrotnie - najwięcej z wszystkich piłkarzy angielskiej ekstraklasy. Londyńczycy grali w pierwszej połowie słabo, pierwszy raz za kadencji Jose Mourinho w roli trenera Tottenhamu, zdarzyło się, że oddali tylko jeden strzał w lustro bramki rywali. We wszystkich wcześniejszych spotkaniach pod wodzą tego szkoleniowca "Koguty" miały takich strzałów w pierwszych połowach więcej.W drugiej części meczu Tottenham grał tylko nieco lepiej. W 53. minucie stworzył zagrożenie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Bale'a główkował Carlos Vinicius, ale obronił Robert Sanchez. W ostatnim kwadransie goście mieli jeszcze okazję do wyrównania za sprawą Viniciusa i Sona Heung-mina, ale do remisu nie doszło. MRZobacz wyniki, terminarz i tabelę Premier League