Po dziesięciu seriach gier wyżej w tabeli plasowała się ekipa Jana Bednarka, która była także uznawana za faworyta starcia. Grające przed własną publiką Brighton zawiesiło jednak poprzeczkę wysoko i to właśnie gospodarze jako pierwsi wpakowali piłkę do siatki. Uczynili to po rzucie karnym, podyktowanym za zagranie ręką Jamesa Ward-Prowse'a. "Jedenastkę" na gola w 26. minucie zamienił Pascal Gross. Jeszcze przed zmianą stron przyjezdni doprowadzili do remisu. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w 45. minucie trafił Jannik Vestergaard. Po zmianie stron obraz gry był dość wyrównany, ale to drużynie Bednarka udało się przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. W 81. minucie rzut karny, podyktowany za faul na granicy pola karnego na bramkę zamienił Danny Ings. (TC) Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij!