Boruc wiele zrobił, by zespół Bournemouth nie musiał gonić wyniku i to już na początku meczu. W 7. min nasz weteran w zupełnie nieprawdopodobny sposób zatrzymał uderzenie głową Mateo Kavaczicia z kilku metrów, wybijając opuszkami palców piłkę na poprzeczkę. Później golkiper "Wiśni" doskonale spisał się w 39. min, gdy Cesar Azpilicueta zamykał dokładne dośrodkowanie na skraju pola karnego i od razu oddał atomowy strzał blisko lewego słupka. Uderzenie obrońcy "The Blues" tylko dlatego nie wpadło do siatki, że skuteczną obroną popisał się były reprezentant Polski. Strzegący bramki Polak i cała defensywa dbała o czyste konto, a już dwie minuty po wznowieniu gry w drugiej połowie Joshua King wyprowadził Bournemouth na zaskakujące prowadzenie. Napastnik gospodarzy otrzymał w polu karnym podanie od Davida Brooksa i nabiegając na piłkę bez zastanowienia kropnął pod poprzeczkę, nie dając Kepie Arrizabaladze żadnych szans na interwencję. Minął nieco ponad kwadrans i zespół Boruca podwyższył prowadzenie, a gola tym razem wpakował Brooks. Walijczyk przeprowadził świetną solową akcję, finalizując ją strzałem z pola karnego w prawy dolny róg bramki Arrizabalagi. Zespół Bournemouth na tym nie spoczął i w 73. min skarcił Chelsea trzecim golem, a raz drugi na listę strzelców wpisał się King. W 80. min Boruc błysnął fantastyczną interwencją! Hazard crossowym podaniem znalazł Azpilicuetę, ten zagłówkował z bardzo bliska, lecz Polak "zanurkował" i odbił piłkę, a obrońcy wybili. To była "setka" dla gości. Takie sytuacje z reguły się mszczą i w piątej minucie doliczonego czasu gry gości dobił Charlie Daniels. Co warte odnotowania, poprzednio ekipa Boruca pokonała Chelsea u siebie - uwaga - we wrześniu 1988 roku! Bournemouth - Chelsea Londyn 4-0 (0-0) Bramki: 1-0 Joshua King (47), 2-0 David Brooks (63), 3-0 Joshua King (75), 4-0 Charlie Daniels (90+5). Umiarkowane powody do radości miał drugi Polak, podstawowy obrońca Southamptonu Jan Bednarek. Zespół naszego stopera w 41. min stracił gola, którego po podaniu Androsa Townsenda strzelił Wilfried Zaha. Napastnik z Wybrzeża Kości Słoniowej wykorzystał fakt, że obrońcy "Świętych" zasłaniali piłkę i mocnym strzałem prawą nogą z ok. 11 metrów przy bliższym słupku pokonał spóźnionego z interwencją Aleksa McCarthy’ego. Po dwunastu minutach piłka jeszcze raz zatrzepotała w siatce "Świętych", ale sędzia nie uznał gola Jamesa Tomkinsa, odgwizdując faul. Chwilę później do protokołu meczowego, z powodu żółtej kartki, trafiło nazwisko Bednarka. Gospodarze wywalczyli punkt, a do remisu w 77. min doprowadził James Ward-Prowse, finalizując popisową akcję zespołową. Anglik zamykał ostatnie podanie, niepilnowany wbiegł w tempo w pole karne i płaskim strzałem nie dał szans golkiperowi. W ostatnich minutach, po drugiej żółtej kartce dla Zahy, goście kończyli spotkanie w osłabieniu. Southampton - Crystal Palace 1-1 (0-1) Bramki: 0-1 Wilfried Zaha (41), 1-1 James Ward-Prowse (77). Do niespodzianki doszło także w starciu lidera Premier League Liverpoolu z Leicester, choć "The Reds" imponująco rozpoczęli spotkanie. Już w 3. minucie Sadio Mane znalazł sobie świetną pozycję po precyzyjnym podaniu w pole karne i nie zawahał się, tylko doskonale strzelił w prawy dolny róg bramki. Gdy oba zespoły myślami były już w szatni na przerwę, w drugiej minucie doliczonego czasu gry do wyrównania doprowadził Harry Maguire, oddając piorunujący strzał z pola karnego. Podaniem głową asystował mu Benjamin Chilwell. Liverpool - Leicester 1-1 (1-1) Bramki: 1-0 Mane (3), 1-1 Maguire (45+2). Poradził sobie za to faworyzowany Tottenham, choć przegrywał u siebie z Watfordem. Gola dla gości w 38. min strzelił Craig Cathcart, który po wrzutce z kornera w dużym zamieszaniu w "16" wygrał pojedynek o pozycję i zaskoczył bramkarza. Gospodarze zaczęli odwracać losy meczu, gdy do zakończenia spotkania pozostawało dziesięć minut. Najpierw do remisu doprowadził Son Heung-Min, a siedem minut później do asysty gola dopisał Fernando Llorente. Tottenham - Watford 2-1 (0-1) Bramki: 0-1 Cathcart (38), 1-1 Son Heung-Min (80), 2-1 Llorente (87). AG