Peter Whittingham przebywał w szpitalu przez ponad tydzień z powodu urazu głowy, którego doznał podczas "przypadkowego upadku" w pubie w Barry. Według angielskich mediów zawodnik niefortunnie spadł ze schodów i uderzył się w głowę. Lokalna policja twierdzi, że Whittingham nie został przez nikogo zaatakowany, a zdarzenie było skutkiem nieszczęśliwego wypadku. Lekarze w szpitalu w Cardiff walczyli o jego życie. Niestety, Whittingham zmarł. Cardiff City potwierdził wiadomość o śmierci pomocnika."Z wielkim smutkiem musimy poinformować, że Peter Whittingham zmarł w wieku 35 lat. Jesteśmy zrozpaczeni" - czytamy w oświadczeniu klubu. "Wiadomość o nagłym i przedwczesnym odejściu Petera wstrząsnęła nami. Naszą miłość kierujemy w stronę jego żony Amandy, ich młodego syna i rodziny. Myślami jesteśmy z nimi w tych trudnych chwilach. W ich imieniu prosimy o uszanowanie prywatności w tym niezwykle okrutnym i trudnym czasie.Przede wszystkim Peter był człowiekiem rodzinnym. Kimś, kto potrafił rozjaśnić pokój swoim poczuciem humoru, ciepłem i osobowością.Jako zawodowy piłkarz wyróżniał się talentem, gracją i pokorą. Nikt nie zrobił tego lepiej. "Stratę Petera boleśnie odczuje nasze miasto, kibice i wszyscy, którzy kiedykolwiek mieli przyjemność go poznać. Kochamy cię Pete, a twoja pamięć na zawsze pozostanie z nami" - napisał klub Cardiff City. Whittingham był legendą klubu Cardiff City. Karierę zaczynał w Aston Villa, później przebywał na wypożyczeniach w Burnley oraz Derby County. W 2007 roku trafił do Cardiff, gdzie spędził kolejne 10 lat. Dla tego klubu pomocnik rozegrał niespotykaną liczbę 457 spotkań, zdobył 96 bramek i zaliczył 93 asysty. Po 10 latach w Cardiff Whittingham przeniósł się do Blackburn Rovers. Ostatnio pozostawał bez klubu. Łącznie zaliczył 88 spotkań w Premier League (cztery gole i sześć asyst) oraz 399 meczów w Championship (82 gole, 78 asyst). RK