Pep Guardiola w szoku! Jego córki i żona były w miejscu wybuchu w Manchesterze
Wielkiej traumy doświadczył trener Manchesteru City Pep Guardiola, którego żona i dwie córki były widzami koncertu Ariany Grande w Manchester Arenie, gdzie wczoraj wieczorem doszło do zamachu terrorystycznego. W hali miało przebywać także kilku piłkarzy pierwszej drużyny "Obywateli" wraz z rodzinami.

Nie sposób nawet wyobrazić sobie strachu, który musiał sparaliżować czołowego szkoleniowca świata oraz będących na koncercie kilku piłkarzy pierwszego składu Manchesteru City. Kto mógł pomyśleć, że w miejscu, które fani amerykańskiej artystki mieli opuścić w poczuciu świetnie spędzonego czasu podczas widowiska, dojdzie do kolejnej krwawej rzezi.
Oczekiwana wiadomość, jaką otrzymał Guardiola, że z jego żoną Christiną Serrą oraz dwiema córkami: Valentiną i Marią wszystko jest w porządku, wszystkie są całe i zdrowe, ukoiła jego skołatane nerwy. Podobnie z piłkarzami i ich najbliższymi, oni także wyszli z tego ataku bez uszczerbku na zdrowiu.
Niemniej były szkoleniowiec FC Barcelona przyznał, że przeżył szok. Poruszony wydarzeniami w mieście, które obecnie jest jego domem, złożył kondolencje wszystkim rodzinom ofiar.
Według najnowszych informacji samobójczy atak terrorystyczny doprowadził do śmierci 22 osób, a 60 zostało rannych. Do zamachu doszło tuż po koncercie, gdy gwiazda Ariana Grande już zeszła ze sceny, a w hali rozbłysło światło.