Podopieczni Pepa Guardioli w styczniu są niepokonani. Najpierw pokonali w lidze Liverpool FC 2-1, a następnie rozbili rywali w Pucharze Anglii, gdzie zaaplikowali siedem goli Rotherham United, i Pucharze Ligi, gdzie aż dziewięć razy pokonali bramkarza Burton Albion, nie tracąc żadnej bramki. Nic dziwnego, że "Obywatele" byli zdecydowanym faworytem poniedziałkowego meczu. I objęli prowadzenie już w 10. minucie. Aymeric Laporte zagrał prostopadłą piłkę do Leroya Sane, który w pełnym biegu dośrodkował w pole karne do Gabriela Jesusa, a nadbiegający Brazylijczyk umieścił futbolówkę w siatce. Nie dość tego, od 19. minuty goście musieli grać w dziesiątkę. Willy Boly zaatakował wyprostowaną nogą Bernarda Silvę i sędzia Craig Pawson nie wahał się pokazując obrońcy czerwoną kartkę. Z kolei w 27. minucie chwilę grozy przeżyli w City. Atakujący bramkę Jesus zderzył się ze słupkiem, próbując dojść do dośrodkowania Kyle'a Walkera, i musiała mu być udzielana pomoc. Brazylijczyk jednak wrócił do gry i w 39. minucie strzelił swojego drugiego gola w poniedziałek. Pewnie wykorzystał rzut karny po faulu Ryana Bennetta na Raheemie Sterlingu. W drugiej połowie, mimo okazji, piłka długo nie mogła znaleźć drogi do bramki "Wilków". Z pomocą przyszli piłkarze gości. W 78. minucie po krótko rozegranym rzucie rożnym piłkę w pole karne wrzucił Kevin de Bruyne, zgrał ją głową Romain Saïss, a jeszcze jej lot zmienił Conor Coady, zupełnie zaskakując bramkarza Ruiego Patricio. Manchester City wciąż więc traci do liderującego Liverpoolu cztery punkty, natomiast do pięciu "oczek" podopieczni Guardioli zwiększyli swoją przewagę nad Tottenhamem Hotspur. Manchester City - Wolverhampton Wanderers 3-0 (2-0). Raport meczowy Bramki: 1-0 Jesus (10.), 2-0 Jesu (39., z karnego), 3-0 Coady (78., samobójcza). Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Premier League Pawo