Mendy latem 2017 roku został sprowadzony z Monaco za gigantyczną kwotę 55 mln euro, by wzmocnić defensywę "Obywateli". Benjamin ma jednak pecha do kontuzji. Złośliwi by nawet powiedzieli, że po nadepnięciu na stokrotkę się przewraca i coś go boli. W tym sezonie rozegrał dziewięć meczów w Premier League i jedno w Lidze Mistrzów, 23 października z Szachtarem. Z pozostałych gier wykluczyła go kontuzja stopy, a teraz przytrafił się uraz kolana. - Nie możemy zaprzeczyć, że Benjamin Mendy miał poważną kontuzję w ubiegłym sezonie, a teraz doznał kolejnej. Koniec końców każdy chyba rozumie, że od piłkarza oczekuje się, aby był silnym facetem, gotowym do gry co trzy dni - wyraźnie ma już dosyć tych przygód z kontuzjami trener Pep Guardiola. - Tacy goście jak Fernandinho są mocni, oni nigdy nie ulegają kontuzjom. To powinno być głównym celem na przyszłość dla Benjamina. Ja, czy inni ludzie zdecydują, czy będzie grał czy nie, ale dla niego jest najważniejsze by odzyskać ciągłość meczów i treningów. Miną miesiące i będzie gotowy. Tylko wtedy będzie mógł się rozwinąć, bo przecież wciąż jest młody. Ma niesamowitą jakość i potencjał, tym większa szkoda, że nie jest gotów do gry. Wielka szkoda również dla niego, nie tylko dla nas, bo jest wspaniałym piłkarzem, ale niestety, w ciągu dwóch sezonów długimi okresami nie mógł grać - tłumaczy Pep. Zeszły sezon dla Mendy’ego był jeszcze gorszy. Przez zerwane więzadła krzyżowe i problemy mięśniowe zaliczył tylko siedem gier w lidze i jedną w Champions League. Głównie dlatego wartość 24-latka z Francji w tej chwili to "tylko" 45 mln euro. Zobacz szczegóły z Premier League MB