Manchester City - Liverpool 1-1 w meczu 8. kolejki Premier League
Po bardzo dobrej pierwszej połowie i nieco gorszej drugiej części gry Manchester City zremisował z Liverpoolem 1-1. Gospodarze nie wykorzystali rzutu karnego, a ozdobą spotkania było trafienie Gabriela Jesusa.

Pomimo skrajnie różnego początku obecnej kampanii Premier League, Manchester City jak i Liverpool w ostatnich spotkaniach mogły pochwalić się długimi seriami bez porażek. Popularni "Obywatele" łącznie nie przegrali już od ośmiu starć, natomiast ekipa z Merseyside jest niepokonana od sześciu meczów. Bezpośrednie starcie pomiędzy ekipami zapowiadało się pasjonująco i piłkarze sprostali wysokim oczekiwaniom. Pierwsza połowa o wiele lepiej rozpoczęła się natomiast dla dla gości. Kyle Walker powalił we własnym polu karnym Sadia Mane, a sędzia wskazał na "jedenastkę". Do wykonania karnego podszedł Mohamed Salah i po długim rozbiegu pewnie umieścił piłkę w siatce. Atakujący Liverpoolu dzięki trafieniu poprawił swoją niesamowitą serię. Salah strzelał więcej niż 10 bramek w sześciu sezonach z rzędu.
Manchester City nie dał się jednak zepchnąć do defensywy i gospodarze błyskawicznie zabrali się za odrabianie strat. W 25. minucie Raheem Sterling wpadł w pole karne i zdecydował się na strzał. Piłkę bez problemu odbił Alisson Becker, a można było odnieść wrażenie, że reprezentant Anglii podjąłby lepszą decyzję, gdyby dograł futbolówkę do któregoś z klubowych kolegów. Zawodnicy Pepa Guardioli atakowali i w końcu dopięli swego. W 31. minucie gospodarze rozegrali składną akcję, po której Kevin De Bruyne posłał podanie do Gabriela Jesusa. Napastnik Manchesteru City bardzo sprytnie przyjął piętą piłkę w kierunku bramki - gubiąc asystę Trenta Alexandra-Arnolda i Joela Matipa, a po chwili płaskim uderzeniem dopełnił formalności.

Gospodarze tuż przed przerwą stanęli przed szansą na bardzo ważne trafienie do szatni. De Bruyne popędził flanką boiska i posłał piłkę w pole karne. Pędzącą futbolówkę ręką trącił Joe Gomez, jednak sędzia nie zdecydował się od razu na odgwizdanie karnego. Arbiter zmienił decyzję pod wpływem interwencji systemu VAR i wskazał na wapno. Do piłki podszedł sam Belg i... fatalnie przestrzelił.
Do siatki w dobrej sytuacji nie trafił również Alexander-Arnold, który w pełnym biegu wpadł w pole karne i otrzymał precyzyjnie otwierające podanie. Anglik momentalnie huknął, a piłka przeleciała pomiędzy nogami Edersona. Bramkarz zdołał jednak naprawić swój błąd i skoczył na futbolówkę, łapiąc ją w rękawice.
Druga część gry mogła rozpocząć się od mocnego uderzenia Manchesteru City. Joao Cancelo posłał dobre dośrodkowanie w pole karne, a piłka trafiła wprost na głowę niepilnowanego Jesusa. Napastnik ekipy gospodarzy tym razem nie popisał się strzeleckim instynktem i spudłował. Z każdą kolejną minutą gry tempo spotkania spadało. Piłkarze coraz wolniej poruszali się po boisku i w oczy rzucała się o wiele mniejsza ilość groźnych akcji pod bramkami obu ekip. W końcówce optycznie dominowali zawodnicy "Obywateli", lecz nie przełożyło się to na klarowne okazje. Premier League - wyniki, tabela, strzelcyPA
