Do kontrowersyjnego zdarzenia doszło pod koniec pierwszej połowy, jeszcze przy stanie 0-0. Szarżującego Mohameda Salaha brutalnym wślizgiem powstrzymał Vincent Kompany, który zaatakował go z impetem wyprostowaną nogą. Egipcjaninowi w ostatniej chwili udało się "uciec" z nogą, dzięki czemu najprawdopodobniej uniknął poważnej kontuzji. Salah nie zdołał jednak całkowicie przeskoczyć nad belgijskim obrońcą i po chwili obaj leżeli na ziemi, gdy akcja została przerwana faulem. Sędzia Anthony Taylor pokazał Kompany'emu żółtą kartkę, choć komentatorzy domagali się ostrzejszej kary. Zdziwiony decyzją arbitra był po meczu trener gości Juergen Klopp. - Lubię Kompany'ego, ale jakim cudem nie dostał czerwonej kartki? Był ostatnim zawodnikiem i spóźnił się ze wślizgiem. Gdyby zaatakował Salaha mocniej, byłby to dla niego koniec sezonu. Sędzia Taylor to sympatyczny facet, ale popełnił poważny błąd - powiedział na łamach "The Guardian" szkoleniowiec "The Reds". Zupełnie odmienne zdanie o swoim wejściu miał obrońca Manchesteru City, który został zapytany, czy serce nie zabiło mu szybciej, gdy sędzia sięgał do kieszeni po kartkę. - To było świetne wejście, nie? Trochę dotknąłem rywala, ale nie chciałem go skrzywdzić. Przerwałem akcję i to było najważniejsze - skomentował Kompany. City dzięki wygranej zatrzymało niesamowity marsz Liverpoolu, który wcześniej był niepokonany przez 20 ligowych kolejek. LFC wciąż jest liderem tabeli, ale ma jedynie cztery punkty przewagi nad swoim czwartkowym pogromcą. Premier League: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy WG