"Lisy" były w pierwszej połowie zupełnie bezradne, choć to ich obrońca - Jonny Evans - jako pierwszy wpakował piłkę do bramki. Na swoje nieszczęście strzelił samobója. W 21. minucie, po rzucie rożnym dla Liverpoolu, 32-latek w niewytłumaczalny i absurdalny sposób pokonał własnego bramkarza. Po chwili Kasper Schmeichel skapitulował po raz drugi. Nie dość jednak, że Diogo Jota go faulował, to jeszcze piłka chwilę wcześniej opuściła plac gry. Jota mógł być zawiedziony, lecz w 41. minucie umieścił swoje nazwisko na liście strzelców. Portugalczyk świetnie sfinalizował celne dośrodkowanie z lewej flanki, którego autorem był Andrew Robertson. W szatni trener Juergen Klopp najprawdopodobniej zasugerował swoim podopiecznym, że najlepszą obroną jest atak. "The Reds" nie cofnęli się bowiem na swoją połowę, lecz ciągle parli do przodu. Ich wysiłki przyniosły skutek w 86. minucie, gdy bramkę zdobył po rzucie rożnym Roberto Firmino.Dzięki wygranej Liverpool zrównał się punktami z liderujący Tottenhamem. Leicester zajmuje czwarte miejsce, tracąc do mistrzów Anglii dwa punkty.TBPremier League - wyniki, terminarz, tabela, strzelcy