Było to spotkanie zespołów z czołówki tabeli. Zapowiadał się ciekawy mecz, gdyż grały ze sobą szósta i piąta drużyna Premier League. Dotychczasowa historia spotkań między drużynami jest bardzo bogata. Na 155 pojedynków jedenastka Liverpool FC (”The Reds”) wygrała 70 razy i zanotowała 50 porażek oraz 35 remisów. Początek spotkania nie zapowiadał emocjonującego meczu. Piłkarze starali się wypracowywać sytuacje, ale gra nie kleiła się obu drużynom. Sędzia miał niewiele pracy. Dopiero w trzecim kwadransie coś zaczęło się dziać na boisku. Jedyną bramkę meczu dla Chelsea FC (”The Blues”) zdobył Mason Mount w 42. minucie. Przy zdobyciu bramki asystował N'Golo Kanté. Pierwsza połowa zakończyła się skromnym prowadzeniem jedenastki Chelsea FC. W 62. minucie Curtis Jones zastąpił Dioga Jotę. W tej samej minucie trener ”The Reds” postanowił skorzystać ze swojego jokera i na plac gry wszedł Alex Oxlade-Chamberlain, a murawę opuścił Mohamed Salah. A trener Chelsea FC wyciągnął asa z rękawa i wpuścił na boisko Christiana Pulisica. W bieżącym sezonie ten pomocnik wchodził już jako rezerwowy siedem razy i ma na koncie jedną zdobytą bramkę. Murawę musiał opuścić Hakim Ziyech. W 80. minucie Thiago Alcântara został zmieniony przez Jamesa Milnera, co miało wzmocnić zespół Liverpool FC. Niewiele później trener drużyny przeciwnej także postanowił odświeżyć skład, zmieniając Masona Mounta na Mateo Kovaczicia oraz Tima Wernera na Kaiego Havertza. W drugiej połowie nie padły bramki. To był brutalny mecz. Obie drużyny koncentrowały się bardziej na faulowaniu przeciwnika niż na strzelaniu goli. Sędzia nie przyznał żadnych kartek, mimo zdarzających się fauli. Obie drużyny wykorzystały wszystkie zmiany w drugiej połowie. Już w najbliższą niedzielę zespół ”The Reds” rozegra kolejny mecz u siebie. Jego rywalem będzie Fulham Londyn. Natomiast w poniedziałek Everton Football Club zagra z zespołem Chelsea FC na jego terenie.