Broniący mistrzowskiego tytułu Liverpool wrócił w ostatnich dniach na zwycięską ścieżkę. Podopieczni Juergena Kloppa wygrali w lidze dwa spotkania z rzędu i liczyli na komplet punktów również w dzisiejszym starciu. Tymczasem ekipa Brighton przystąpiła do spotkania z myślą o ucieczce znad strefy spadkowej. Z pięciu poprzednich potyczek przegrała tylko jedną, podobnie jak "The Reds" w pokonanym polu pozostawiając Tottenham. W drużynie gości mecz na ławce rezerwowych rozpoczęli Jakub Moder i Michał Karbownik, wciąż czekający na debiut w Premier League. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Mistrzowie Anglii mogli objąć prowadzenie już w trzeciej minucie. Oko w oko z Robertem Sanchezem stanął wówczas Mohamed Salah. Próbował przelobować golkipera Brighton, ale przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. To był jedyny strzał gospodarzy w pierwszej odsłonie mimo ich zdecydowanej przewagi w posiadaniu piłki (68:32). Drugą połowę oba zespoły rozpoczęły niezmienionymi jedenastkami. Lepiej wyszli na tym przyjezdni. Jeszcze przed upływem godziny otworzyli wynik spotkania - strzałem z siódmego metra bez przyjęcia piłkę w bramce "The Reds" umieścił Steven Alzate. Liverpool na ten cios nie był w stanie odpowiedzieć i sensacja stała się faktem. Menedżer Brighton, Graham Potter, dokonał trzech zmian między 67. a 87. minutą. Żaden z Polaków nie pojawił się jednak na murawie. Liverpool - Brighton 0-1 (0-0) Bramka: 0-1 Alzate (56.) Premier League - wyniki, tabela, strzelcy, terminarz