Dotychczasowa historia spotkań między zespołami jest bardzo bogata. Na 165 meczów jedenastka Tottenhamu Londyn (”Koguty”) wygrała 63 razy i zanotowała 48 porażek oraz 54 remisy. Od pierwszych minut drużyna Everton FC (”The Toffees”) zawzięcie atakowała bramkę przeciwników. Linia obrony jedenastki Tottenhamu Londyn była jednak dobrze ustawiona i żaden z ataków nie zakończył się utratą bramki. Obie drużyny schodziły na przerwę przy bezbramkowym wyniku. Drugą połowę zespół ”Koguty” rozpoczął w zmienionym składzie, za Dele'a Allego wszedł Moussa Sissoko. Jedyną bramkę meczu dla Everton FC zdobył Dominic Calvert-Lewin w 55. minucie. Przy zdobyciu bramki pomagał Lucas Digne. W następstwie utraty bramki trener ”Koguty” postanowił zagrać agresywniej. W 60. minucie zmienił pomocnika Harry'ego Winksa i na pole gry wprowadził napastnika Stevena Bergwijna. Jak widać, trener sądził, że jego zespół szybko odrobi straty. Jednak pomylił się - pomimo zmiany taktyki jego drużyny wciąż miały problemy ze skutecznością. Po chwili trener ”The Toffees” postanowił wpuścić trochę wiecej świeżości w linię pomocy i w 68. minucie zastąpił zmęczonego André Gomesa. Na boisko wszedł Gylfi Sigurdsson, który miał za zadanie wprowadzić nieco spokoju w środku boiska. W 76. minucie Matt Doherty zastąpił Tanguy'ego Ndombèlégo. Jedyną kartkę w meczu dostał Pierre Hoejbjerg z zespołu gospodarzy. Była to 85. minuta starcia. Sędzia nie ukarał piłkarzy gości żadną kartką, natomiast zawodnikom Tottenhamu Londyn pokazał jedną żółtą. Obie drużyny wykorzystały wszystkie zmiany w drugiej połowie. Już w najbliższą sobotę jedenastka Everton FC zawalczy o kolejne punkty u siebie. Jej przeciwnikiem będzie West Bromwich Albion FC. Natomiast w niedzielę Southampton FC będzie gościć zespół Tottenhamu Londyn.