"The Citizens" odpadli w środę w półfinale Ligi Mistrzów po porażce z Realem Madryt 0-1 i jeśli chcą awansować bezpośrednio do fazy grupowej kolejnej edycji, muszą najbliższy mecz wygrać. Obecnie mają 64 punkty i do zajmujących trzecie miejsce "Kanonierów" tracą trzy. Za to mają od nich lepszy bilans bramek, więc jeśli w niedzielę od 17 okażą się lepsi, wyprzedzą tego rywala. Jednak porażka lub remis mogą się okazać dla City bardzo kosztowne. Na ich "wpadkę" czyha lokalny rywal - United. "Czerwone Diabły" zgromadziły 60 pkt, ale mają jeszcze jeden mecz zaległy. W sobotę o 13.45 zmierzą się na wyjeździe z walczącym o utrzymanie Norwich City. "Pod koniec sezonu udało nam się złapać odpowiedni rytm, ale wiele zależy też od wyników innych meczów. Musimy dalej pracować i wywalczyć maksymalną liczbę punktów. Zobaczymy, na którym miejscu wylądujemy" - powiedział kapitan United Wayne Rooney, cytowany na oficjalnej stronie internetowej klubu. Do walki o czołową czwórkę może włączyć się też West Ham United, który ma 59 punktów, ale również czeka go zaległy mecz z... Manchesterem United. Najpierw jednak, w sobotę o 16, "Młoty" podejmą Swansea City, którego bramkarzem jest Łukasz Fabiański. Zespół Polaka zajmuje 13. miejsce i nie walczy już o nic - jest pewny utrzymania i nie ma szans na europejskie puchary. "To wcale nie oznacza, że nasza praca jest już skończona. Zapewnienie sobie pozostania w Premier League to ważne osiągnięcie, ale sezon wciąż trwa. Przed nami jeszcze dwa ważne spotkania" - powiedział serwisowi swanseacity.net włoski szkoleniowiec "Łabędzi" Francesco Guidolin. O byt w Premier League walczą za to trzy inne ekipy. Oprócz Norwich City, które ma 31 punktów i jedno zaległe spotkanie, są to także Sunderland (32 w 35 meczach) i Newcastle United (33 w 36). Sunderland podejmie ustępującego mistrza Chelsea Londyn, natomiast Newcastle zmierzy się w Birmingham ze zdegradowaną już Aston Villą. Oba mecze o 16. Wtedy też AFC Bournemouth Artura Boruca zagra u siebie z West Bromwich Albion. Wszystkie te zmagania z dużym dystansem obserwować może Leicester City, którego piłkarzem jest Marcin Wasilewski. W sobotę o 18.30 "Lisy" podejmą Everton, ale przed pierwszym gwizdkiem będą mogli wysłuchać krótkiego występu Andrei Bocellego. Słynny włoski tenor obiecał krótki koncert dla kibiców, jeśli Leicester zdobędzie tytuł, i słowa dotrzyma. Z kolei po ostatnim gwizdku gospodarze wzniosą trofeum po raz pierwszy w 132-letniej historii klubu. Wicelider Tottenham Hotspur (70 pkt) zagra w niedzielę o 14.30 z Southampton (57). Zwycięstwo dałoby "Kogutom" praktycznie pewny tytuł wicemistrza, co byłoby najlepszym osiągnięciem tego klubu od ponad pół wieku.Zobacz sytuację w Premier League