Uroczystości pogrzebowe w buddyjskiej świątyni Wat Thepsirin w stolicy Tajlandii rozpoczęły się w sobotę i potrwają cały tydzień. Trener Claude Puel i dyrektor sportowy Jon Rudkin weszli do świątyni przy blaskach fleszy fotoreporterów. Obecni byli również kapitan drużyny Wes Morgan, bramkarz Kasper Schmeichel, uważany za zawodnika najbliższego sercu tajlandzkiego biznesmena, a także Jamie Vardy, Shinji Okazaki, Harry Maguire, Christian Fuchs, Ben Chiwell, Wilfred Ndidi, James Maddison, Marc Albrighton oraz Andy King. Wszyscy byli ubrani w czarne garnitury i krawaty. W najbliższych dniach w świątyni buddyjskiej jest spodziewanych wiele osobistości z kręgów polityki i biznesu Tajlandii, którzy złożą ostatni hołd właścicielowi Leicester City. Jego pamięć uczczono minutą ciszy w sobotę w Cardiff przed meczem gospodarzy z Leicester. Goście weszli na murawę w koszulkach z wizerunkiem Tajlandczyka i napisem: "Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach". Wygrali to spotkanie 1-0. Srivaddhanaprabha zginął 27 października po ligowym meczu z West Ham United (1-1). Śmigłowiec biznesmena wystartował z murawy King Power Stadium, jak zawsze po spotkaniu "Lisów" przed własną publicznością, ale chwilę później runął na ziemię na parkingu nieopodal stadionu. Na pokładzie, oprócz prezesa klubu, były też cztery inne osoby, w tym Polka Izabela Lechowicz. Żadna z nich nie przeżyła wypadku. Tajlandczyk był właścicielem klubu od 2010 roku. W 2016 pod wodzą trenera Claudio Ranieriego "Lisy" zdobyły mistrzostwo Anglii, sprawiając jedną z największych niespodzianek w historii angielskiego futbolu.