Na pięć dni przed zamknięciem letniego okna transferowego natężenie plotek, domysłów, spekulacji nie słabnie, ale przeciwnie, osiąga apogeum. Prasa hiszpańska i angielska wyznaczyły na wtorek prezentację Garetha Bele’a na Santiago Bernabueu - doczekamy więc zapewne nowego najdroższego gracza w historii, którego cena sięgnie niebotycznej granicy 100 mln euro. Pod względem sportowym nie mniej fascynująca jest jednak sytuacja Wayne’a Rooney’a, jego ewentualna przeprowadzka z Old Trafford na Stamford Bridge mogłaby zmienić układ sił w najbogatszej lidze świata.Rooney z pisemną prośbą o pozwolenie na opuszczenie Manchesteru nie wystąpił, jest jednak graczem, który nie przywykł do bycia drugą opcją. A tak zamierza go traktować David Moyes, deklarujący jednak, iż największa gwiazda angielskiej piłki nie jest na sprzedaż. Upór Szkota jest absolutnie zrozumiały, sportowym samobójstwem byłoby za jednym razem osłabianie siebie i wzmacnianie największych rywali. Z wszystkich europejskich bogaczy starych i nowych (Bayern Monachium, Real Madryt, Barcelona, Manchester United, Manchester City, Chelsea, PSG, Monaco), którzy mają w tym sezonie nowych szkoleniowców, tylko Manchester nie dokonał w kadrze spektakularnych wzmocnień.Moyes potrzebuje kreatywnego pomocnika, następcy Paula Scholesa. Liderem jego listy był Cesc Fabregas, ale Barcelona nie zgodziła się na transfer nawet za 48 mln euro. Thiago Alcantarę zabrał do Monachium Pep Guardiola, media spekulują, że celem Szkota mogliby być Mesut Oezil z Realu, lub Juan Mata z Chelsea. Czy oprócz rekordowo drogiej przeprowadzki Bale’a do Madrytu, czeka nas na rynku transferowym jeszcze coś równie spektakularnego?Póki co Gerardo "Tata" Martino stwierdził, że cena za Walijczyka to brak szacunku dla wszystkich ludzi, których dotyka kryzys ekonomiczny. Widać Argentyńczyk chce być sumieniem piłki, a nie tylko zwykłym trenerem. Celnie wypunktował to Carlo Ancelotti stwierdzając, iż Argentyńczyk najwyraźniej nie zna realiów futbolu na Starym Kontynencie, a co za tym idzie nawet klubu, w którym pracuje. Ciekawe, czy Martino zwolniłby się z pracy na znak protestu, gdyby Sandro Rosella owładnęła chęć kupienia gwiazdy za 100 mln euro? Łatwo sprawdzić, że transfery Zlatana Ibrahimovica, czy Neymara na Camp Nou należą do najwyższych w historii piłki."Tata Martino nie powiedział nic, czego nie myśleliby wszyscy" - stwierdził nie bez racji Xavi Hernandez, tyle, że trener Barcelony nie jest osobą postronną. W publicznym krytykowaniu transferów dokonywanych przez konkurentów jest coś niestosownego, zwłaszcza jeśli robi to klub tak dbający o nieskazitelność wizerunkową jak Barcelona. Jose Mourinho o wizerunek świętego zabiegać nie musi. Kontrowersyjny jest od zawsze. Dlatego bez skrępowania stwierdził, że nikt nie powinien mieć do niego pretensji, że zabiega o Rooney’a, bo to nie on, ale Moyes sprawił, iż Anglik źle czuje się na Old Trafford. Czy dzisiejszy hit w lidze angielskiej może mieć wpływ na transfer do niedawna sztandarowej gwiazdy Manchesteru? Na pewno zaognia sytuację. Mourinho przerzuca presję na gospodarzy. Mówi, że oni bronią mistrzostwa, a on póki co tylko buduje w Chelsea "młodą drużynę". To samo dotyczy zresztą kolejnego hitowego pojedynku "The Blues" z Bayernem Monachium o Superpuchar Europy. "Jupp Heynckes stworzył najlepszy zespół na świecie. Nie wiem, czy Pep Guardiola zdoła go utrzymać na szczycie? O Superpuchar nie zabiegam szczególnie, to trofeum mniej mnie interesuje. Guardiola musi je zdobyć, ja raczej potraktuję ten mecz, jako test wartości mojej młodej drużyny przed Ligą Mistrzów" - mówi. Czy po najgorszym sezonie w karierze "The Special One" rzeczywiście stał się łagodniejszy, czy tylko chce stworzyć pozory stoickiego spokoju? Nie ulega wątpliwości, że dwa najbliższe spotkania, szczególnie to dzisiejsze na Old Trafford, będą pierwszym znaczącym testem dla nowej Chelsea. Na pewno Mourinho nie myli się w kwestii Rooney’a. Wybitny piłkarz, w kwiecie wieku, urażony tym, co się z nim działo w ostatnim czasie, mógłby stać się motorem napędowym Chelsea na lata.Moyes o tym wiedzieć musi. Nawet gdyby uważał, że oddanie dąsającego się Wayne'a nie naruszy istotnie siły jego zespołu. Liverpool wystartował bardzo dobrze bez Luisa Suareza. Gorzej, że ten sam Suarez mógłby się okazać najsilniejszą bronią Arsenalu, rywalizującego z "The Reds" o miejsce w Lidze Mistrzów. Latem 2011 roku niewybaczalny błąd popełnił Silvio Berlusconi oddając Juventusowi Andreę Pirlo, jako zgranego asa. Od tamtej pory Milan już tylko beznadziejnie goni nowego hegemona Serie A. Urażony geniusz to w futbolu broń zabójcza. Zatrzymywanie go siłą jest opcją złą i kosztowną, ale oddanie rywalom - jeszcze gorszą. Autor: Dariusz Wołowski Dyskutuj o artykule z Darkiem Wołowskim