Anderson Luis de Abreu Oliveira, lepiej znany po prostu jako Anderson, przed laty uchodził za wielki talent piłkarski. Do Europy przybył, by grać dla portugalskiego FC Porto, ale szybko został dostrzeżony przez sir Alexa Fergusona i trafił na wiele lat do Manchesteru United - z tym klubem jest zresztą najmocniej kojarzony. Choć w 2008 roku został wyróżniony nawet jako Golden Boy (najlepszy piłkarz do lat 21 grający w Europie), to jego kariera zaczęła stopniowo gasnąć i można powiedzieć, że zawodnik nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań. Anderson odwiesił buty na kołek w 2019 roku, będąc wcześniej graczem tureckiej Adany Demirspor. Wówczas zaangażował się mocniej w działania na rynku kryptowalut. Anderson mierzy się z poważnymi oskarżeniami Można powiedzieć, że nowe zajęcie przyniosło mu niemałe kłopoty, bowiem jak informuje goal.com, były piłkarz będzie się musiał teraz zmierzyć z poważnymi zarzutami prawnymi. Anderson został bowiem oskarżony w Brazylii o udział w zorganizowanej grupie przestępczej działającej w ramach rynku kryptowalutowego - w sprawę ma być zamieszanych łącznie osiem osób, które według prokuratury z Porto Alegre miały dopuścić się kradzieży, oszustwa i prania brudnych pieniędzy.Cała grupa miała w nielegalny sposób przekierowywać środki i wykorzystywać operacje kryptowalutowe dla "legalizacji" skradzionych wcześniej funduszy. Chodzi konkretnie o sprawę przejęcia środków o równowartości ok. 5,5 mln dolarów od dużej brazylijskiej firmy przemysłowej. Według policji kwota ta została zdeponowana na 11 kontach w czterech brazylijskich stanach, a następnie była "wyprana" przy użyciu kryptowalut.Anderson już w zeszłym roku stał się celem policyjnego nalotu, w trakcie którego został skonfiskowany jego komputer osobisty. Wówczas przyznał, że zajmował się handlem kryptowalutami, ale stanowczo zaprzeczył, by jego działania miały nielegalny charakter. Były piłkarz i kryptowaluty. Anderson chce udowodnić, że nie łamał prawa Julio Cezar Coitinho Junior, prawnik Andersona, w wywiadzie dla "O Globo" stwierdził, że trudno mu teraz rozmawiać o całej sytuacji, bo były gracz nie został jeszcze wezwany do złożenia szczegółowych wyjaśnień."Trwa śledztwo, Anderson powiedział, że jest tego świadomy, ale udowodni, że był ofiarą, a nie wspólnikiem. Takie jest jego stanowisko" - dodał jednak prawnik. Zapewne najbliższe miesiące pozwolą odpowiedzieć na pytanie, jak poważne są przewinienia Andersona - i czy w ogóle faktycznie dopuścił się on złamania prawa. PaCze