Kamil Grosciki nie ukrywał, że jego marzeniem jest gra w Premier League. Polak już raz był o krok od występów w lidze angielskiej, ale Stade Rennes ostatecznie nie doszło do porozumienia z Burnley i transfer upadł. Udało się dopiero w tym oknie transferowym. - Chciał dobrze zarabiać i grać w Anglii. Konkretne nazwy innych klubów nie padały. Menedżerowie i piłkarze lubią opowiadać, że ofert było więcej. Sam fakt, że transakcję dopięto w zasadzie w ostatnim momencie, a te niektóre papierkowe rzeczy załatwiono już po terminie, świadczy o tym, że Polak nastawił się konkretnie na tę jedyną ofertę z Hull City - twierdzi Rafał Nahorny. "Grosik" przeniósł się do Hull City za 9 mln euro i chociaż spełnił marzenie, czeka go bardzo trudne zadanie. Jego klub bije się bowiem o utrzymanie w Premier League. - To bardzo ważna runda dla Kamila. Wydaje mi się, że wygrany powinien być i Kamil, i klub. Trzeba też jednak mieć świadomość, że musi tam zagrać na tyle dobrą rundę, żeby zwrócić na siebie uwagę innych zespołów. Jeśli Hull będzie musiało się pożegnać z Premier League, to fajnie, by ktoś wziął Kamila do siebie - przyznaje natomiast Andrzej Twarowski, inny komentator ligi angielskiej w stacji NC+. Hull City zajmuje przedostatnie miejsce w Premier League. "Tygrysy" w tym sezonie wygrały zaledwie cztery spotkania, a z klubu odszedł w zimie najlepszy strzelec - Robert Snodgrass. Co prawda "Tygrysy" ściągnęły aż pięciu piłkarzy z formacji ofensywnej, ale patrząc na ich dokonania w tym sezonie, "Grosik" wcale nie jest skazany na "pożarcie". - Z Hull City odeszło dwóch lepszych zawodników. Snodgrass, który był takim trochę fałszywym skrzydłowym i Livermore, kolejny zawodnik z drugiej linii. Kilku piłkarzy jest kontuzjowanych, niektórzy się nie sprawdzają. Nie ma komu strzelać goli, dogrywać piłki. Statystyki dotyczące asyst i bramek wśród piłkarzy Hull City są przeciętne, żeby nie powiedzieć słabe. Myślę, że Polak ma duże szanse, zwłaszcza że dysponuje takimi atutami, jak szybkość i dynamika, które są w cenie w Anglii - twierdzi Rafał Nahorny. Nowymi piłkarzami, z którymi Grosicki może rywalizować o miejsce w składzie są Lazar Marković, Alfred N’Diaye, Evandro, Oumar Niasse oraz Markus Henriksen, który do tej pory grał na wypożyczeniu w Hull City, a w styczniu został wykupiony z AZ Alkmaar. - Kamil może grać na prawej i lewej stronie, a na tych pozycjach grywa też Lazar Marković. Niasse najczęściej gra na szpicy, ale kiedy będzie potrzeba, trener będzie mógł z niego korzystać jako fałszywego pomocnika albo skrzydłowego. Jest jeszcze Abel Hernandez, który w meczu z Manchesterem United wszedł z ławki i się nie popisał. Zostało kilkanaście spotkań do końca sezonu. Hull ma już z głowy Puchar Ligi Angielskiej i Puchar Anglii. Myślę, że Polak w większości tych spotkań zagra w podstawowym składzie - przyznaje Nahorny i dodaje: - W tym klubie jest kilku piłkarzy, którzy mają reprezentacyjną przeszłość, nawet w narodowym zespole Anglików. Są zawodnicy, którzy grali w Tottenhamie w podstawowym składzie. Są też reprezentanci Szkocji i Włoch. To wszyscy, którzy grają na co dzień w narodowych zespołach albo niedawno w nich grali, bo pokończyli tam kariery reprezentacyjne. Jest to może nie doborowe grono, ale nie są to też przypadkowi piłkarze. Trudna walka o utrzymanie i konflikt w klubie Oprócz tego, że Hull City bije się o utrzymanie w lidze, ma także problemy w klubie. Włodarze drużyny są w konflikcie z kibicami. Wszystko przez to, że Assem Allam, właściciel klubu, w 2013 roku chciał zmienić nazwę drużyny na "Hull Tigers", żeby podbijać rynek w Azji, gdzie tygrys jest mocno wpisany w tamtejszą kulturę. Władze Premier League się nie zgodziły, ale kibice na długo zapamiętali mu ten nietypowy pomysł. Ponadto Egipcjanin cały czas usilnie próbuje sprzedać klub, co tylko potwierdza, że nie ma w planach długofalowo inwestować w drużynę. - Właściciele najchętniej sprzedaliby klub jakiemuś konkretnemu klientowi z odpowiednią gotówką. To są takie problemy, które czasem utrudniają grę piłkarzom, ale czasem wręcz przeciwnie - mobilizują zawodników do lepszej gry. Nie przejmują się tym, co dzieje się za kulisami. Grają, strzelają i wygrywają - ocenia Nahorny. - Tabela nie kłamie i polityka tego klubu latem też nie była specjalnie obliczana na to, żeby zespół wzmocnić. Nie jest to drużyna, która się wzmocniła tyloma piłkarzami na kilku pozycjach, że nagle może seryjnie wygrywać. Sprzedali właśnie swojego najlepszego piłkarza w sezonie (Roberta Snodgrassa - przyp. red.) i to też jest wymowne - twierdzi natomiast Twarowski. Polot i fantazja "Grosika" vs żelazna defensywa w Premier League Tuż po przyjściu Grosickiego, Hull mierzyło się w lidze z Manchesterem United i niespodziewanie zremisowało 0-0. "Grosik" oglądał mecz z trybun, a podopieczni Marco Silvy pokazali się z bardzo dobrej strony, zwłaszcza w defensywie. "Tygrysy" solidnie broniły się przez większość meczu. Pytanie, czy Grosicki poradzi sobie z defensywnymi zadaniami w Premier League. - Zobaczymy, jak to jest z tą kondycją Grosickiego. Anglia to specyficzna liga. Rzeczywiście tutaj "top secret", to przygotowanie fizyczne. Jest niezbędne, bez niego ani rusz. Sam jestem ciekaw, jak to będzie wyglądało. Pewnie pierwsze mecze nie będą w wymiarze 90 minut. Może raz czy drugi zacząć z ławki albo zejdzie w 60. czy 70. minucie. To zresztą żaden wstyd. Wielu piłkarzy, nawet z większymi nazwiskami niż Grosicki, zaraz po transferze w ten sposób zaczyna - twierdzi Rafał Nahorny. Wielkiego problemu w tej kwestii nie widzi jednak Andrzej Twarowski, który uważa, że we Francji Polaka dobrze przygotowano do zadań defensywnych. - Pod względem przygotowania taktycznego i balansu między defensywą a ofensywą, to we Francji na obronę kładzie się większy nacisk niż w Anglii. W Hull liczą, że Kamil da im dużo jakości, finezji, fantazji z przodu, bo tym się wygrywa mecze. Wiadomo, że od czasu do czasu będzie komuś musiał pomóc w defensywie, ale to jest normalne i naturalne. U trenera Adama Nawałki też nie jest osobą zwolnioną ze wszystkich obowiązków defensywnych. Myślę, że pod względem taktycznym na Wyspach Brytyjskich może być mu łatwiej niż we Francji - przyznaje. Warto jednak zaznaczyć, że Grosicki nawet w meczach reprezentacji Polski, kiedy drużyna broni wyniku, często zostaje zmieniany w 60. czy 70. minucie. Jak będzie w Anglii? - Nawet jak przez 70 minut Polak będzie efektywny, to trener nie będzie miał dużych pretensji o to, że raz czy drugi nie wróci za bocznym obrońcą. Myślę, że Kamil jest na tyle doświadczonym zawodnikiem, że jeśli szkoleniowiec dotrze do niego i powie, że zależy mu na tym, żeby wracał i udzielał się w obronie, to Polak to zrozumie i poprawi grę w defensywie. A to wyjdzie to z korzyścią także dla reprezentacji Polski. Wciąż jest w wieku, w którym można się uczyć, wiele rzeczy poprawiać i doskonalić - przyznaje Nahorny. Jedno z największych wyzwań w karierze Kamil Grosicki w Anglii zostanie od razu rzucony na głęboką wodę. Hull City przed sobą ma mecze z Liverpoolem, Arsenalem i Burnley, do którego "Grosik" miał udać się w letnim okienku transferowym. - Po to się idzie do takiej ligi, żeby grać na takich stadionach, z takimi przeciwnikami, bo te mecze będzie oglądał cały świat. Jeśli będzie miał dwie asysty i strzeli dwa gole, czego absolutnie nie można wykluczyć, za chwilę mogą o nim pisać wszystkie gazety - zaznacza Twarowski. Pierwszą szansę na grę w Anglii "Grosik" może dostać już 4 lutego. "Tygrysy" podejmą wtedy u siebie Liverpool. Sprawdź układ meczów, wyniki i tabelę Premier League! - Wszędzie na świecie szuka się piłkarzy przebojowych, którzy robią różnicę. Kamil do takich należy. Poza tym jego styl jest bardzo efektowny i rzucający się w oczy. To coś, co ludzie lubią, chodzą na mecze dla takich piłkarzy. Mam nadzieję, że parę razy włączy to swoje słynne "turbo" i zrobi się o nim głośno - przyznaje Twarowski. - Polak nie ma wyjścia. Zostało trzy i pół miesiąca do końca tego sezonu i on doskonale zdaje sobie sprawę, że nie będzie więcej czasu i jeśli marzy mu się lepszy klub i zarobki, to w tych kilkunastu meczach, przynajmniej kilka razy, trzeba się pokazać z dobrej strony. Choć nawet i to może nie wystarczyć, bo trzeba zaznaczać to najlepiej liczbami, a więc golami, asystami i najlepiej w zwycięskich meczach - kwituje natomiast Nahorny. Przed Grosickim kluczowe miesiące w Anglii. Jeśli je dobrze wykorzysta, możliwe, że wkrótce będziemy go oglądać w dużo lepszym zespole niż Hull City. Najpierw jednak musi udowodnić, że stać go na dobrą grę w jednej z najlepszych lig na świecie. Bez wątpienia jest to jedno z największych wyzwań w jego dotychczasowej karierze. Adrianna Kmak