Moment największej chwały Dudka to oczywiście niezapomniany finał Ligi Mistrzów z 2005 roku. W Stambule polski bramkarz fantastyczną postawą w dogrywce i serii rzutów karnych w ogromnej mierze przyczynił się do triumfu Liverpoolu. Szkoleniowcem "The Reds" był wówczas Benitez. Kiedy wydawało się, że miejsce Dudka między słupkami ekipy z Anfield Road jest poza dyskusją, do zespołu niespodziewanie dołączył Pepe Reina - rodak trenera. I to on stał się golkiperem pierwszego wyboru. - Pepe był świetnym facetem, ale Rafa podpisał kontrakt z nowym bramkarzem w momencie, gdy czułem się u szczytu kariery - opowiada Dudek angielskim dziennikarzom. - Powiedziałem Rafie, że mistrzostwa świata są na horyzoncie i że muszę grać w piłkę. Sęk w tym, że Hiszpan ani nie wpuszczał Polaka do gry, ani nie chciał go sprzedać. A kupiec był - niemiecki 1. FC Koeln. Wskutek nieprzejednanej postawy trenera nie doszło jednak nawet do negocjacji.