Krychowiak ma taki styl poruszania się po boisku, który sugeruje nonszalancję w grze albo wręcz niekiedy lekceważący stosunek do tego, co się dookoła dzieje. Jeśli jednak 27-latek jest w formie, a swoje zadania na boisku wykonuje jak należy, to ten niuans znika, jest tylko nic nieznaczącym szczegółem. Ale gdy Krychowiak nie jest w formie, jego kiepska gra uwydatnia się wyraźniej przez taką a nie inną mowę ciała. Był taki mecz w tym sezonie, kiedy West Bromwich Albion podejmował Manchester City i przegrał 2-3. Pomocnik reprezentacji Polski zaprezentował się bardzo słabo. Sprawiał wrażenie kogoś, kto od samego początku jest przekonany, że faworyt jest nie do ugryzienia. Nie było w jego poczynaniach wiary, źle się ustawiał, był spóźniony, nie zdążał albo wręcz ostentacyjnie nie asekurował kolegów w obronie, a wiadomo, że potrafi to robić. Oczywiście, Manchester City poszedł później po rekord w liczbie wygranych meczów z rzędu, nie ma na nich mocnych - to wszystko prawda. Ale nawet w takim spotkaniu można błysnąć. Udowodnił to Nathan Redmond, który... nie błysnął i został za to... skrzyczany przez trenera City Pepa Guardiolę. Hiszpan spodziewał się od zawodnika rywali więcej. To taka specyficzna forma komplementu, ale Guardiola jest specyficznym człowiekiem. I właśnie pokazać, że nawet w przegranym z założenia meczu, można zaimponować. Krychowiak w meczu z City tego nie zrobił. Przeciwnie - mocno rozczarował. Można było się dziwić, że ówczesny trener Tony Pulis nie zmienił Polaka w przerwie. Cóż, coś już wtedy musiało być jednak na rzeczy, bo w kolejnym spotkaniu z Huddersfieldem Krychowiak zszedł w 59. minucie, a w następnym z Chelsea nie wyszedł na drugą połowę. W efekcie przez cztery kolejne kolejki były piłkarz Sevilli siedział w rezerwie. Tylko raz wszedł z ławki na kilka minut. Posadził go tymczasowy szkoleniowiec Gary Megson, ale po przyjściu Alana Pardew do środy Krychowiak nie powąchał murawy i wygląda na to, że zimny prysznic mu się przydał, bo duże pochwały z początku swojego pobytu w West Brom otrzymywał trochę na kredyt. W środowy wieczór Krychowiak wrócił do składu na prestiżowy mecz z Liverpoolem na wyjeździe. Pardew postawił na szóstkę defensywnych zawodników, by zniwelować siłę przeciwnika. Plan trenera wypalił, goście przywieźli bezbramkowy remis, a Krychowiak był mocno chwalony. - Pokazał światową klasę - serwis "The Guardian" cytował trenera Pardewa. "Goście stwarzali też zagrożenie po stałych fragmentach gry Grzegorza Krychowiaka. Claudio Yacob zmusił (Lorisa) Kariusa strzałem głową do solidnej interwencji po dośrodkowaniu z rzutu rożnego od imponującego polskiego pomocnika. Po kolejnym podaniu na dalszy słupek lepiej powinien zachować się Hegazi" - czytamy. Dziennik "Daily Mail" także zwrócił uwagę na dośrodkowania Krychowiaka. Szczególnie na to, po "wkręcającym rzucie wolnym, kiedy niemiecki bramkarz musiał szybko na wstecznym biegu wracać do bramki, żeby przenieść piłkę nad poprzeczkę". Liverpool frustrował się ciężką przeprawą z walczącym o utrzymanie rywalem. Trener gospodarzy Juergen Klopp postawił z przodu na najmocniejsze ustawienie z Mohamedem Salahem, Roberto Firmino, Philippe'em Coutinho i Sadio Mane, ale na nic się to zdało. "The Reds" trafili do siatki, ale sędzia Paul Tierney nie uznał gola, bo odgwizdał zagranie ręką Dominica Solanke. - Wyglądało na klatkę piersiową - twierdził po meczu Klopp. - Obejrzałem kilka powtórek i wciąż nie wiem, czy to była ręka - dodawał Niemiec, który drugi mecz z rzędu ma pretensje do sędziów o decyzje na niekorzyść jego drużyny. Pardew, rzecz jasna, mówił zupełnie co innego na temat decyzji arbitra. - Odważna, ale właściwa - ocenił cytowany przez "Daily Telegraph", który też docenił postawę polskiego zawodnika. "Salomon Rondon był z przodu osamotniony, ale pracowity. A rzadko wykorzystywany Grzegorz Krychowiak w posiadaniu piłki był klasą samą w sobie" - napisano w pomeczowej relacji. W niedzielę kolejna ciężka przeprawa dla drużyny Alana Pardew, oby z Krychowiakiem od pierwszej minuty. W 18. Kolejce Premier League na The Hawthorns przyjeżdża wicelider Manchester United. Piotr Kwiatkowski Premier League: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz