Manchester City od 2006 roku i kadencji trenera Stuarta Pearce'a nie przeżywał sytuacji, w której przegrał pięć kolejnych meczów z rzędu. Pep Guardiola nie doświadczył tego nigdy w swojej bogatej karierze szkoleniowej. Takie coś wydarzyło się jednak na przestrzeni ostatnich tygodni - piąta porażka przyszła w sobotnim starciu z Tottenhamem na Etihad Stadium. Prezentacja Złotej Piłki przed kibicami przez Rodriego to były miłe złego początki. Po pierwszym gwizdku nic nie ułożyło się "The Citizens" tak, jak chcieli. W 3. minucie Erling Haaland miał świetną okazję, ale zamiast uderzać z pierwszej piłki, nieudanie przyjął futbolówkę. Zemściło się to pod drugą bramką - dubletem popisał się obchodzący 28. urodziny James Maddison. Najpierw wykorzystał dośrodkowanie Dejana Kulusevskiego, wyprzedzając Josko Gvardiola, a następnie zrobił świetny ruch w polu karnym, odebrał podanie od Heung-min Sona i podcinką ponownie pokonał Edersona. Horror Dawidowicza po kontuzji. Fatalny występ przeciw mistrzowi i jasny sygnał od trenera Manchester City znowu przegrał. Liverpool może uciec na 8 punktów Początek drugiej połowy nie przyniósł oczekiwanego przez Guardiolę przełomu, wręcz przeciwnie - jego zawodnicy stracili trzeciego gola. Spurs popisali się dobrą kontrą, którą napędził Kulusevski. Szwed posłał trochę zbyt mocną centrę, ale dopadł do niej jeszcze Dominic Solanke. Angielski napastnik wycofał piłkę do nabiegającego Pedro Porro i zrobiło się 0:3. Gracze City rzucili się do odrabiania strat, ale brakowało im albo dobrego ostatniego podania, albo skuteczności. Haaland trafił w poprzeczkę, w innej sytuacji przeniósł futbolówkę nad bramkę. Sił próbował także Ilkay Guendogan, ale na posterunku był Guglielmo Vicario. W 79. minucie Haaland miał szansę prawdopodobnie ostatniej szansy, ale w sytuacji z ostrego kąta oko w oko z bramkarzem trafił w jego prawą rękę. Tuż przed końcem podstawowego czasu Son mógł trafić na 0:4, ale słupek uchronił gospodarzy. "Koguty" dopięły jednak swego, Brennan Johnson w 93. minucie dobił rywali, dokładając nogę do pustej bramki dzięki świetnej asyście Timo Wernera. City pozostaje na drugim miejscu w tabeli, traci pięć punktów do Liverpoolu, który w niedzielę o 15:00 zagra z Southampton. Ma tylko jedno oczko przewagi nad Chelsea, Arsenalem i Brighton. Kapitan Lecha zmarnował karnego. Za chwilę padł kluczowy gol w starciu z GKS