Liverpool świetnie zaczął spotkanie. Już w czwartej minucie wyszedł na prowadzenie, po szybkiej akcji i trafieniu Jordana Hendersona.Chwilę później Brighton mogło wyrównać. Świetną okazję miał Yves Bissouma. Trafił jednak w słupek. Brutalnie skuteczni byli za to gospodarze. W efekcie, w 24. minucie, strzelili drugiego gola. Piękne dośrodkowanie z prawej strony Alexa Oxlade'a-Chamberlaina, celnym strzałem głową zamknął Sadio Mane. Brighton łapie kontakt 10 minut później Kameruńczyk mógł zdobyć kolejną bramkę. Wykorzystał błąd Roberta Sancheza, który za długo kiwał się w swoim polu karnym. Gdy bramkarz wybijał piłkę, Mane wykonał wślizg. Piłka odbiła się od jego prawej nogi, następnie od prawej ręki i wpadła do siatki. Po analizie VAR sędzia nie uznał gola, odgwizdując rzut wolny za zagranie ręką. Wydawało się, że piłkarze "The Reds" kontrolują wydarzenia na boisku, ale rywale się nie poddawali i jeszcze przed przerwą zdobyli bramkę kontaktową. W 41. minucie Enock Mwepu dobrze przymierzył sprzed pola karnego i piłka wpadła za kołnierz Alissona Beckera. Do przerwy więc Liverpool prowadził, ale tylko jedną bramką. Trossard dwa razy trafił do siatki, ale uznano tylko jednego gola Piłkarze Brighton rozkręcali się z minuty na minutę. Początek drugiej połowy był wyrównany. Do 65. minuty wynik się nie zmienił. Wtedy goście doprowadzili do wyrównania. Po szybkiej akcji, do siatki trafił Leandro Trossard.Brighton było na fali i grało znakomicie. Kwadrans przed końcem Trossard ponownie trafił do bramki. Gol jednak nie został uznany, bo Belg był na spalonym. Do końca meczu wynik się już nie zmienił. Drużyny podzieliły się więc punktami.MP