Zwyciężający mecz za meczem pod wodzą Ole Gunnara Solskjaera Manchester United na Old Trafford gościł we wtorek Burnley FC. Bijący się o utrzymanie goście stawiali zaciekły opór MU, a w 51. minucie sensacyjnie wyszli na prowadzenie. Andreas Pereira w głupi sposób stracił piłkę przed własnym polem karnym, wykorzystali to rywale, a bramkę zdobył Ashley Barnes. Czerwone Diabły miały czterdzieści minut, by odwrócić losy spotkania i zachować kapitalną serię zwycięstw pod wodzą Norwega. Atak za atakiem sunął na bramkę Toma Heatona, ale ten nie pękał i pewnie bronił. Spotkanie rozstrzygnął za to w 81. minucie Chris Wood, który po kontrze dostał świetną wrzutkę przed bramkę MU i strzałem głową podwyższył wynik meczu na 2-0. The Clarets stracili zwycięstwo w pięć minut - w 87. Jesse Lingard nabrał sędziego i zarobił rzut karny dla MU, który pewnie wykorzystał Paul Pogba. Chwilę później chaos pod bramką rywali na gola i remis 2-2 zamienił Victor Lindelof. Czerwone Diabły grały do końca o triumf, ale zabrakło im czasu. Piłkarze Burnley nie mogli się cieszyć, choć na boisku United nie przegrali od czterech lat i przy okazji pozbawili rywali zwycięskiej passy. We wtorek stracili jednak cenną wygraną. Niebieska część Manchesteru trzymała kciuki za mistrzów Anglii w starciu wyjazdowym z Newcastle United. The Citizens potrzebowali 24. sekund by objąć prowadzenie. Defensywa Srok całkiem się pogubiła po szybkim ataku MC, a w zamieszaniu pod bramką przytomność umysłu zachował Sergio Aguero, który otworzył wynik. Drugie trafienie dla mistrzów Anglii miało być kwestią czasu, ale w 66. minucie spotkania zagapiła się defensywa MC, a Jose Rondon kapitalnym uderzeniem doprowadził do remisu. Ekipa Josepa Guardioli na St. James Park miała zgarnąć trzy punkty i tyleż odrobić do prowadzącego w lidze Liverpoolu, tymczasem w 80. minucie idiotyczny faul Fernandinho w polu karnym City oznaczał jedno - jedenastkę dla miejscowych. Pewnie wykorzystał ją Matt Richie, a kwadrans ataków Manchesteru nie przyniósł już bramki na 2-2 i ratunku. Newcastle wygrało pojedynek 2-1, a Rafael Benitez pomógł Liverpool FC - którego przed laty był menedżerem - w walce o mistrzostwo Anglii.