Manchester City w drodze po mistrzostwo Anglii w sezonie 2018/2019 przemierzył niezwykłą drogę. Od kilkupunktowej straty do Liverpool FC w połowie grudnia, po triumf nad rozpędzonymi The Reds na początek roku (2-1) i pierwsze miejsce w tabeli Premier League. Niedzielne zwycięstwo nad Chelsea Londyn można uznać za opus magnum Josepa Guardioli w Manchesterze. Ekipa ze stolicy została zmiażdżona w niecałe pół godziny, a MC pokazało, że jest wreszcie gotowe na wielkie sukcesy. Nie tylko w Anglii, ale być może również poza Wyspami. Chelsea Londyn do błękitnej części Manchesteru przybyła, by ograć mistrzów i zbliżyć się do ligowego podium. Szybko jednak musiała swoje plany - delikatnie mówiąc - zweryfikować, a Maurizio Sarii chyba wreszcie pojął, że jego projekt w tym sezonie jest po prostu klapą. Nie wiadomo, czy będzie miał okazję długo się nad tym zastanawiać, bo po klęsce na Etihad Stadium może wkrótce stracić w Londynie pracę. Wszystko zaczęło się od trzęsienia ziemi, a później... było już tylko gorzej. Jak u Hitchcocka. Już w 4. minucie Kevin De Bruyne sprytnie rozegrał rzut wolny, w pole karne rywali wpadł Bernardo Silva i wyłożył piłkę do Raheema Sterlinga, który otworzył wynik. Dziewięć minut później swój festiwal rozpoczął Sergio Aguero, który fenomenalnym strzałem zza pola karnego podwyższył na 2-0. "Kun" jest w świetnej formie, co potwierdził sześć minut później, wykorzystując kompromitujący błąd defensywy Chelsea. To była 19. minuta gry, MC prowadziło 3-0, a The Blues jak bokser po nokaucie chwiali się na nogach. Kolejny cios zadał im w 25. minucie Ilkay Guendogan, a fatalny błąd po jego strzale popełnił Kepa Arrizabalaga i było 4-0. A to była dopiero pierwsza połowa. W drugiej The Citizens już nie forsowali tempa, czekali tylko na błędy rywali i punktowali bez litości. W 56. minucie Cesar Azpilicueta wyciął w polu karnym Sterlinga, a Aguero z zimną krwią wykorzystał karnego i skompletował hat tricka. Kropkę nad "i" postawił w 80. minucie Sterling, piłkę znakomicie wyłożył mu Ołeksandr Zinczenko, a Anglik tylko skierował ją do bramki Chelsea. Wygrana oznacza powrót Manchesteru City na fotel lidera Premier League, mistrzowie Anglii mają na koncie 65 punktów - tyle samo co Liverpool FC - ale rozegrali jeden mecz więcej od ekipy Juergena Kloppa. Chelsea Londyn po blamażu spadła na miejsce szóste, jest ostatnią ekipą w szerokiej czołówce i swoją grą nie przyprawia fanów o powody do optymizmu. Na czele klasyfikacji strzelców jest już Sergio Aguero, który w niedzielę strzelił trzy gole i zrównał się z Mohamedem Salahem. Obaj po 26. kolejkach mają na koncie po siedemnaście bramek.