Kanonierzy mierzyli się na Emirates Stadium z Cardiff City, czyli zespołem, w którym miał już występować zaginiony Argentyńczyk Emiliano Sala. Władze Arsenalu uhonorowały piłkarza gości, umieszczając jego nazwisko w składzie meczowym. Piękny gest poprzedził też wszystkie mecze we wtorek, decyzją Premier League rozpoczynały się one minutą ciszy. Na boisku nie było już taryfy ulgowej, walka szła na całego, a Arsenal raził brakiem skuteczności i długo nie był w stanie sforsować obrony Walijczyków. Wreszcie w 66. minucie meczu Kolasinac był faulowany w polu karnym Cardiff, a z "wapna" na listę strzelców pewnie wpisał się Aubameyang. W końcówce przypomniał się kibicom Lacazette, który wpadł w pole karne i w 83. minucie trafił na 2-0. Na otarcie łez dla gości trafił w doliczonym czasie gry Mendez-Laing, ale trzy punkty zostały tym razem w stolicy. W Londynie Fulham gościł na Craven Cottage Brighton and Hove Albion, w meczu o kapitalnym znaczeniu dla będących w strefie spadkowej Cottagers. Goście błyskawicznie wyszli na prowadzenie, w 3. minucie Murray wykorzystał znakomite dogranie Montoyi i umieścił piłkę w bramce rywali tuż przy słupku. W 17. minucie znów zaspali w swoim polu karnym obrońcy Fulham, a Murray po raz kolejny wpisał się na listę strzelców i było 0-2. Stołeczni podnieśli się po zmianie stron, w 47. minucie kapitalnym wolejem popisał się Chambers i nadzieja na punkty jeszcze się tliła w ekipie Fulham. Gospodarze nacierali jak szaleni, aż w 58. minucie Mitrović celną główką nie doprowadził do stanu 2-2. Serb tak się rozochocił, że kwadrans później znów wpisał się na listę strzelców i znów głową. Fulham od stanu 0-2 wyszło na prowadzenie 3-2 i dalej atakowało. W 79. minucie z bliska Vietto wykorzystał okazję do zdobycia gola i ustalił wynik starcia na 4-2. Huddersfield Town w starciu z Evertonem praktycznie przez cały mecz musiało odrabiać straty. Goście w 3. minucie meczu rozklepali defensywę Terierów, a bramkę na raty strzelił Richarlison. The Toffees pewnie zmierzali po zwycięstwo, ale w 66. minucie ze ostry faul wyleciał z boiska Digne i zaczęły się nerwy. Gospodarze ruszyli do ataku, ale do wyrównania i remisu brakło im czasu i umiejętności. We wtorek na Kirklees Stadium przegrali 0-1. Łukasz Fabiański z kolei ze swoimi Młotami walczył o punkty w Wolverhampton. Wilki atakowały od początku meczu, ale "Bambi" pewnie bronił i przed przerwą zatrzymał strzały Jonny'ego i Raula Jimeneza. W drugiej połowie nie miał jednak szans po rzucie rożnym i mocnym strzale Saissa (66. minuta), a także Jimeneza, który urwał się obrońcom i w 80. minucie podwyższył prowadzenie. Wilki nie były syte, sześć minut później Jimenez ustalił wynik meczu na 3-0. Hiszpan po kontrze ze spokojem minął Fabiańskiego i wpakował piłkę do bramki gości.