Arsenal Londyn chciał w "Boxing Day" wykorzystać wpadkę Manchesteru City (1-2 z Leicester City) i zbliżyć się do podium Premier League. Kanonierzy musieli jednak ograć na wyjeździe Brighton and Hove Albion, a Mewy na swoim terenie nie tak często i chętnie gubią punkty. Kanonierzy rozpoczęli mecz kapitalnie, już w 7. minucie Aubameyang wykorzystał potężne zamieszanie pod bramką gospodarzy i kolejne kiksy defensorów i plasowanym strzałem z pola karnego otworzył wynik. Gabończyk zdobył trzynastą bramkę w sezonie i znów jest samodzielnym liderem strzelców Premier League. Arsenal atakował, ale z każdą kolejną minutą groźniej kontrowały Mewy, aż w 35. minucie fatalnie rozegrany korner zemścił się na Kanonierach. Brighton wyprowadziło szybką kontrę, obrona londyńczyków zachowała się niezwykle pasywnie - zwłaszcza Lichtsteiner - a Locadia wyprzedził w walce o piłkę wszystkich, wpakował ją do siatki i było 1-1. Po zmianie stron mecz stał się wyrównany i obie ekipy mogły przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Więcej okazji mieli miejscowi. Brighton miało chyba najlepszą sytuację w 60. minucie, gdy Propper wpadł w pole karne rywali i przymierzył obok bramki. Gdyby miał lepiej wyregulowany celownik, niechybnie padłby gol. W odpowiedzi w 85. minucie blisko szczęścia był Iwobi, od którego odbiła się piłka i nieznacznie minęła bramkę Mew. Po remisie 1-1 (1-1) Arsenal jest w tabeli Premier League czwarty, ale traci do podium już sześć punktów. Brighton przerwało serię trzech porażek i pozostało na pozycji trzynastej.