W poprzedniej kolejce Premier League AFC Bournemouth z Arturem Borucem w bramce zdeklasowało Chelsea Londyn (4-0). W sobotę The Cherries mieli zgarnąć trzy punkty w starciu z walczącym o utrzymanie Cardiff City i odnotować trzeci kolejny triumf w rozgrywkach. Polak znów wyszedł w pierwszym składzie ekipy Eddiego Howe'a. Dość niespodziewanie mecz od gola rozpoczęli miejscowi. W 5. minucie spotkania Steve Cook zagrał ręką we własnym polu karnym, a z "wapna" mocnym strzałem Boruca pokonał Bobby Reid. Bournemouth długo szukało sposobu na defensywę rywali, wyrównać mógł Andrew Surman, ale tablica wyników uparcie pokazywała prowadzenie gospodarzy 1-0. Druga połowa rozpoczęła się od trzęsienia ziemi, a Reid podwyższył na 2-0. Aron Gunnarsson zagrał mu piłkę za plecy obrońców, był ewidentny spalony, ale sędzia nie reagował. Reid ruszył na bramkę, na linii pola karnego spotkał... interweniującego Boruca, ale minął Polaka i wpakował piłkę do bramki. Nasz golkiper pospieszył się z wyjściem do piłki, obrona gości też się nie popisała. W ten sposób Cardiff City wzięło komplet punktów i zwycięstwo, pierwsze w 2019 roku. Ekipa z Walii wciąż jest w strefie spadkowej - konkretnie osiemnaste - ale traci do Burnley FC raptem dwa punkty. Wisienki plasują się na miejscu dziesiątym.