O Bournemouth w przerwie letniej angielskie media napisały mniej więcej tyle, ile polskie o Termalice Bruk-Bet Nieciecza. Awans do Premier League tego małego klubu był dużą niespodzianką, a w dodatku w jej barwach występuje jeden z najlepszych naszych bramkarzy ostatnich lat - Artur Boruc. Ale sobotni mecz rozczarował. Beniaminek, przynajmniej w pierwszej połowie, był nieznacznie lepszy, ale po zmianie stron do głosu doszli goście. Spotkanie jednak stało na dość niskim, jak na Premier League, poziomie. Najlepszą szansę w pierwszej połowie miał Marc Pugh z Bournemouth. Zamykał perfekcyjne dośrodkowanie zza linii bocznej pola karnego i mocno strzelił głową z okolicy 11. metra, ale piłka przeleciała wysoko nad poprzeczką. Boruc, który tego dnia rozgrywał jubileuszowy 50. mecz w Premier League, w pierwszej odsłonie nie miał zbyt wiele okazji do pokazania pełni możliwości. Był pewnym punktem drużyny i dawał jej potrzebny spokój. Druga połowa była ciekawsza. W 48. min. doskonałą okazję miał Idrissa Gueye, ale Boruc kapitalnie obronił jego strzał! Chyba tylko polski bramkarz wie, jakim cudem piłka nie wpadła do siatki. Był to jednak znak ostrzegawczy dla Bournemouth, bo od tego momentu to goście prowadzili grę.Ich napór przyniósł rezultat w 72. min. Po rzucie rożnym najwyżej w polu karnym wyskoczył Rudy Gestede, a Boruc był bez szans. Bournemouth znalazło się pod ścianą, ale nie potrafiło wyrównać.Powrót polskiego bramkarza do Premier League nie okazał się szczęśliwy. Choć Boruc nie zawinił, to jego drużyna przegrała w pierwszym meczu sezonu. Bournemouth - Aston Villa -> Raport pomeczowy