Kiepskimi wynikami reprezentacja Polski zaprzepaściła swoją szansę na bezpośredni awans na Euro 2024, choć nie wszystko stracone. "Biało-Czerwoni" wciąż mogą jeszcze jechać na turniej do Niemiec. Lecz najpierw muszą przejść dwustopniowe baraże i zwyciężyć w meczu z Estonią (21 marca, godzina 20.45), a potem wygrać finałowe starcie z lepszym z pary Walia - Finlandia. Po ostatnim losowaniu grup na mistrzostwa Europy wiadomo też, kto - w sprzyjających nam okolicznościach i po absolutnie koniecznych dwóch zwycięstwach - będzie potencjalnymi rywalami podopiecznych Michała Probierza. Triumfator ścieżki A (do której przydzielono Polaków) trafi do grupy D z Holandią, Austrią i Francją. Z przekąsem i na gorąco do sytuacji kadry odniósł się były prezes PZPN, Zbigniew Boniek. "Jak przejdziemy baraże (oby), to trafiamy do grupy prezesa Kuli, tzn. tylko Matka Boska Częstochowska może nas uratować" - pisał na platformie X (dawniej Twitter), a jego wpis wywołał poruszenie. Z kolei Jakub Kwiatkowski studził emocje. Podkreślał, że na razie nie ma co myśleć o grupowych rywalach, podstawowy cel jest inny. Tymczasem w światowej przestrzeni publicznej i medialnej głośno jest o niecodziennych wydarzeniach z ceremonii losowania grup na Euro 2024. UEFA podjęła interwencję. O co chodzi? Znamy grupy Euro 2024. Były reprezentant mówi wprost: "Nie mamy szans" Znalazł się autor "żartu" na ceremonii losowania grup Euro 2024. Już wszystko jasne Kiedy podczas uroczystej ceremonii w Hamburgu przystąpiono do losowania zespołów z jednego z koszyków, wydarzyło się coś zupełnie niespodziewanego. Na sali oraz w transmisji słychać było w tle... dźwięki z filmu dla dorosłych. David Silva, złoty medalista mistrzostw świata oraz mistrzostw Europy z reprezentacją Hiszpanii, który obok byłego duńskiego piłkarza Briana Laudrupa (wygrana z kadrą na ME 1992) odpowiadał za losowanie, zdawał się z trudem ukrywać śmiech. Sytuację próbował ratować Giorgio Marchetti, zastępca sekretarza generalnego organu zarządzającego europejską piłką nożną. "Jest tu jakiś hałas, który… teraz ucichł. Już nie ma hałasu" - "zagłuszał" niepożądane odgłosy. Jak przekazało BBC, UEFA wszczęła śledztwo, by wyjaśnić sprawę i namierzyć sprawcę kompromitującego federację zdarzenia. Ale działania nie potrwały zbyt długo, bo autor "żartu" zgłosił się sam. Okazuje się, że to Daniel Jarvis, który kojarzony jest z robieniem "pranków", dokumentowaniem ich i wrzucaniem nagrań do sieci. Na jaw wyszły kulisy sprawy. Jarvis podłożył na sali telefon, a potem zadzwonił z innego aparatu. To sprawiło, że odtworzyło się audio z odgłosami z filmu dla dorosłych. Sensacyjne wyznanie Messiego. To był zemsta. Aż do teraz "Lewy" niczego nie podejrzewał