Rosja ponosi surowe konsekwencje decyzji Władimira Putina o ataku na Ukrainę. Od miesięcy na kraj nakładane są sankcje natury nie tylko politycznej, ekonomicznej i gospodarczej, ale również sportowej. I choć w Moskwie mało kto mówi o tym głośno, kary realnie uderzają w tamtejszy sport. Zarema Salichowa już w marcu alarmowała, że przyniosą one sportowcom sporo złego. Szara eminencja Spartaka Moskwa i żona oligarchy oraz właściciela klubu Leonida Feduna wprost stwierdziła, że jeśli rosyjskie ekipy nie dostaną konkretnego wsparcia, dojdzie do katastrofy. "Zatoniemy szybciej niż Titanic" - prognozowała. Później dodawała, że przed rosyjskimi sportowcami "wszystkie drzwi i okna są zatrzaskiwane z hukiem". A teraz ujawnia, że jest jeszcze gorzej, niż komukolwiek początkowo mogło się wydawać. Żona oligarchy ma dość, uderza w Gazprom. O tym w Rosji głośno się nie mówi Zarema Salichowa diagnozuje stan rosyjskiego futbolu. Nie brzmi to najlepiej dla Macieja Rybusa W Rosji głośno jest ostatnio o odejściu Ashota Chachaturantsa ze stanowiska prezesa rosyjskiej ligi piłkarskiej. To człowiek powiązany z Kremlem (był przewodniczącym Departamentu Polityki Inwestycyjnej w rosyjskim ministerstwie rozwoju gospodarczego i doradcą ministra rozwoju gospodarczego) i Federalną Służbą Bezpieczeństwa (w 2004 roku został mianowany szefem Programu Federalnej Administracji Granicznej, miał wzmocnić rosyjską granicę na Kaukazie Północnym). Był również dyrektorem generalnym Sbierbanku, który jest obłożony sankcjami za związki z Putinem. Kilka tygodni przed jego rezygnacją Salichowa wyraziła przekonanie, że Chachaturants nie będzie miał na tyle siły i odwagi, by coś zdziałać w "zgniłym systemie, który od dziesięcioleci kwitnie i rośnie jak pleśń". Równie zdecydowanie opiniuje teraz wycofanie się 54-latka z RPL. Twierdzi, że mężczyzna po prostu trzeźwo ocenił sytuację. Przy okazji ujawnia, w jak opłakanym stanie jest tamtejszy futbol. Znalazł się na skraju upadku. Wszystko przez bolesne sankcje za wojnę w Ukrainie. Żona Feduna poważnie martwi się o przyszłość krajowej piłki. "Przed wydarzeniami z lutego Rosja znajdowała się w rankingu na 36. miejscu. To, co stanie się za kilka lat, jest przerażające. Bycie na równi z Iranem, Indiami, Pakistanem to taka sobie perspektywa" - sądzi. Nie brzmi to najlepiej dla zawodników grających w rosyjskiej Premjer-Lidze, w tym Macieja Rybusa. Polak zdecydował się na pozostanie w Rosji i grę właśnie dla Spartaka, którego nieformalną współwłaścicielką jest Salichowa. Afera w Rosji z nowym klubem Macieja Rybusa