Przejściu Roberta Lewandowskiego do Barcelony towarzyszy... seria wpadek. Oficjalna, dwunastominutowa prezentacja zrobiona "po macoszemu", nazwanie Polaka "niemieckim napastnikiem" i problemy z zakupem koszulki "Lewego" w sklepie na Camp Nou (powód: zabrakło literki "W") - to tylko niektóre z nich. Teraz, za sprawą hiszpańskiej prasy, do tej wyliczanki dochodzi coś jeszcze. Wygląda na to, że nazwisko kapitana reprezentacji Polski jest dla niektórych dziennikarzy więcej niż problematyczne... Wymowne obrazki z meczu Barcelony. Po Lewandowskim od razu było to widać W hiszpańskiej prasie mają problem z nazwiskiem Roberta Lewandowskiego i jego żony. Ale wpadka! Wydawać by się mogło, że nazwisko najlepszego polskiego piłkarza jest doskonale znane właściwie każdemu zagorzałemu fanowi piłki nożnej, a już na pewno dziennikarzom zajmującym się pisaniem o futbolu. Lecz mimo to w hiszpańskim "AS" mają z nim dużo kłopotów. Opublikowano artykuł, w którym prześwietlono majątek "Lewego". Wyliczono biznesy piłkarza, jego inwestycje i inicjatywy. Zaznaczono przy tym, że sporo interesów sportowiec prowadzi wspólne żoną. A przy tym wielokrotnie przekręcono nazwisko małżonków. Według Hiszpanów Robert to "Lewandoswki" lub "Lewandoski" a Anna "Lewandoswka". Wcześniej podobny tego typu błąd popełnili Amerykanie. Realizator meczu FC Barcelona - Real Madryt również "ochrzcił" polskiego napastnika mianem "Lewandoskiego". Po co Lewandowskiemu Barcelona? Dwa sparingi bez gola i jest problem