Marina Łuczenko-Szczęsna początkowo planowała wylot do Kataru i wybranie się na mecze z Meksykiem i Arabią Saudyjską, lecz musiała zrezygnować z tych zamiarów i zostać w domu. Wszystko przez chorobę syna. Być może ona i Liam będą obecni na spotkaniu z Argentyną, ale to jeszcze nic pewnego. "Nie ma mnie, bo Liamek się rozchorował, musiałam zrezygnować. Chciałam polecieć z nim, nie mogłam tak po prostu go zostawić. Nie mamy niani, moi rodzice też są już wiekowi, to nie jest takie łatwe. Czekam aż wyzdrowienie, zobaczymy, jak się sytuacja rozwinie. Być może polecimy na ostatni mecz, w zależności od tego, jak Liam się poczuje. Strasznie kaszle - a wiadomo, nie mogę wejść do samolotu pełnego innych osób z chorym dzieckiem, szanujmy się" - opowiadała żona Wojciecha Szczęsnego w rozmowie z Pudelkiem. Swoją obecność w Polsce wokalistka wykorzystuje maksymalnie. Gościła w "Pytaniu na śniadanie", gdzie promowała swoją piosenkę na mundial, nagrywała spot promujący imprezę sylwestrową w Zakopanem i na żywo oglądała pokaz nowej kolekcji Macieja Zienia. Ostatnia z tych aktywności żony miała kompletnie zszokować Wojciecha. Szczęsny wprost przed starciem z Messim. Ma nadzieję na jedno Mundial 2022. Wojciech Szczęsny nie mógł dodzwonić się do Mariny. Gdy poznał powód, był całkiem zaskoczony Marina bardzo rzadko bywa na celebryckich imprezach. Dlatego jej udział w pokazie Zienia zaskoczył nie tylko jej fanów, ale przede wszystkim męża. Wszak Wojciech Szczęsny doskonale wie, że jego żona stroni od tego typu wydarzeń. Jak ujawnia Łuczenko-Szczęsna, bramkarz aż nie mógł w to, dokąd poszła. I podkreśla powód zaskoczenia męża. "Powiedziałam, że ja nie chodzę na żadne imprezy medialne i zrezygnowałam z show-bizu, na jakieś cztery lata, myślę" - tłumaczy. Na modowym wydarzeniu wokalistka zaprezentowała się w prostej, lecz robiącej wrażenie kreacji. Założyła jasną asymetryczną suknię do ziemi. Do tego dobrała delikatną biżuterię. "Pokaz Macieja Zienia był dla mnie dużym przeżyciem, ze względu na to, że to był powrót Maćka po długiej przerwie. Uwielbiam jego pokazy i projekty oraz wspieram jego twórczość od kiedy pamiętam. Drugi powód to moja obecność w tak 'medialnym' wydarzeniu, miała miejsce ostatnio ze 100 lat temu, więc zastanawiałam się czy mnie 'zjedzą', ale jakoś dałam radę" - dzieliła się wrażeniami na Instagramie. Hit, jak Szpakowski zareagował na interwencję Szczęsnego. Nerwy puściły