Dani Alves narobił sobie w tym roku wielu kłopotów. Były zawodnik FC Barcelona miał zgwałcić 23-latkę w nocnym klubie. Na miejscu szybko pojawili się policjanci. Co ciekawe, jedna z agentek przypadkowo nagrała całą rozmowę z ofiarą. Jak się okazuje, zeznania młodej kobiety pokrywają się z tymi, które złożyła później w sądzie. Do zaświadczenia dołączyła również wyniki badania lekarskiego, które potwierdziło gwałt. Brazylijczyk w ostatnim czasie często zmieniał swoje zeznania. 39-latek nadal nie przyznaje się do popełnienia haniebnego czynu względem 23-latki. Jego tłumaczenia były zaskakujące. Twierdził, że robił to w obawie przed tym, by żona nie dowiedziała się o zdradzie. Joanna Sanz z początku broniła zatrzymanego. Modelka pod wpływem medialnego szumu usunęła wspólne zdjęcia z byłym graczem "Barcy" ze swoich portali społecznościowych. Co więcej, wniosła pozew o rozwód. Teraz adwokaci zatrzymanego walczą o jego niewinność. Sąd w minionym tygodniu rozpatrywał sprawę zwolnienia z aresztu piłkarza. Jednak dopiero dziś podjęto decyzję. Mama Ginekolog zaskoczona rzekomym zakazem dla Roberta Lewandowskiego. "Nigdy o tym nie pomyślałam" Komplikuje się sytuacja Daniego Alvesa. Nie wyjdzie jeszcze na wolność Prawnik sportowca wniósł apelację, w której zaproponował, by jego klient wyszedł z aresztu po wpłaceniu kaucji. Zdaniem zagranicznych dziennikarzy, sąd nie przychylił się do stanowiska adwokata. Na ten moment nie wiadomo jeszcze, kiedy rozpocznie się proces Alvesa. Zatrzymany piłkarz w ostatnich dniach ponownie zmienił zeznania. Sportowiec tym razem tłumaczył się, że chciał chronić 23-latkę w klubie. Z kolei "Marca" podaje, że były zawodnik "Dumy Katalonii" może spędzić za kratkami nawet 12 lat, jeśli potwierdzą się zarzuty. Ewa Chodakowska wywołała niesmak. Trening w zbyt wyciętym stroju? "To się po prostu źle oglada"