"Liamku, tata nie wraca do domu" - tak do syna zwrócił się Wojciech Szczęsny podczas udzielania wywiadu przed kamerą TVP Sport tuż po tym, jak okazało się, że reprezentacja Polski zagra w 1/8 finału mistrzostw świata. Później żałował tych słów. Okazało się, że chłopiec nie zrozumiał, co tata chciał mu przekazać. "Narobiłem 'bigosu'. Głupi jestem, bo ciągle zapominam, że syn ma już cztery lata i, kiedy słyszy w telewizorze: 'Tata nie wraca do domu', bierze to dosłownie. Że już nigdy nie wróci. Żona powiedziała, że wszyscy w domu byli podekscytowani, uradowani, a Liam wyszedł zapłakany do drugiego pokoju" - opowiadał "Przeglądowi Sportowemu". Stęskniony chłopiec przyleciał razem z mamą, Mariną Łuczenko-Szczęsną, do Kataru, by móc na żywo oglądać mecz Francja - Polska. Mimo że jego tata wpuścił trzy gole (Polska przegrała 1:3), Liam może być z niego dumny. Przez cały turniej Szczęsny prezentował bowiem znakomitą formę i mocno przyczynił się do wyjścia Polaków z grupy. Po wszystkim emocje puściły i syn bramkarza zalał się łzami. Ostatni mundial Lewandowskiego? Odpowiedział od razu po końcowym gwizdku Po meczu z Francją Wojciech Szczęsny pocieszał zapłakanego syna. Poruszające obrazki Jeszcze zanim rozbrzmiał pierwszy gwizdek sędziego, realizator skierował kamerę na Marinę i Liama. Widać było, że dopisują im wspaniałe humory. Wspólnie odśpiewali "Mazurka Dąbrowskiego" i gorąco kibicowali Wojciechowi oraz jego kolegom z kadry. Po meczu w telewizji pokazano następne, bardzo poruszające sceny. Widać było, jak Szczęsny pociesza zapłakanego synka. Szeptał mu coś na ucho i pomagał ocierać łzy. Najwyraźniej chłopiec mocno przeżywa porażkę reprezentacji Polski, ale z takim wsparciem u boku niebawem zapewne będzie już wszystko dobrze. Internauci reagują na wzruszające obrazki. Lewandowski ryknął na boisku. Natychmiastowa reakcja trenera Michniewicza