28 lipca świat polskiego sportu obiegła tragiczna informacja. Cierpiący na rzadki nowotwór wątroby syn Jakuba Rzeźniczaka i Magdaleny Stępień, zmarł w szpitalu w Izraelu. Chłopiec przez większość swojego życia dzielnie walczył z chorobą, jednak nie udało mu się jej pokonać. Chorobę chłopca nagłośnili przede wszystkim rodzice, którzy zamiast zjednoczyć siły i wspólnie ratować dziecko, rozpoczęli medialną dyskusję. W Internecie zorganizowano dwie zbiórki na leczenie małego Oliwiera. Pierwsza w nich wywołała w sieci niemałą burzę. Stępień za zebrane pieniądze chciała wyjechać z chłopcem na leczenie do Izraela, na co nie zgadzał się Rzeźniczak. Jakub Rzeźniczak nie wytrzymał. "Gdzie byliście, gdy byłem na skraju depresji?" Magdalena Stępień otwiera się po stracie syna W ostatnich miesiącach piłkarz Wisły Płock i modelka zakopali jednak topór wojenny. 28 lipca wspólnie przekazali informację o śmierci chłopca za pomocą mediów społecznościowych. Podczas pogrzebu Oliwiera żałobnicy zdecydowali się na wyjątkowy gest - na cmentarzu pojawili się z białymi balonami, które tak bardzo uwielbiało dziecko. Przez kolejne tygodnie rodzice próbowali poradzić sobie ze stratą syna. Jako pierwszy o rodzinnej tragedii opowiedział dziennikarzom Jakub Rzeźniczak. W kolejnych tygodniach do Internetu wróciła także Magdalena Stępień. Pierwszy post pojawił się na jej profilu dopiero pod koniec września. Kobieta opowiedziała tam o niewyobrażalnej stracie. Kilka tygodni później, Magdalena Stępień udostępniła w mediach społecznościowych kolejny wpis. "Najgorsze są wieczory..." - napisała. Krótki, lecz niezwykle przejmujący opis szybko zwrócił uwagę kibiców. Internauci od razu ruszyli ze słowami wsparcia. "Zawsze z Tobą", "Jesteś tak silna, że nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić. Ty dziewczyno dajesz obraz kobiety, matki, która poradzi sobie ze wszystkim. Nie ma dla Ciebie rzeczy niemożliwych!" - można wyczytać wśród komentarzy. Anna Lewandowska pokazała zdjęcie dzieci. Sprawa jest bardzo ważna