Głos Dariusza Szpakowskiego zna chyba każdy kibic piłki nożnej w naszych kraju. Doświadczony dziennikarz w przeszłości komentował wiele ważnych meczów reprezentacji Polski. Jednakże po zrelacjonowaniu finałowego spotkania mundialu w Katarze 2022 pomiędzy Argentyną a Francją, mężczyzna zrobił sobie przerwę. Przed mikrofonem zasiadł dopiero w marcu tego roku. Szpakowski skomentował starcie Polska - Walia w finale baraży i jak się okazuje, będzie również pracował podczas zbliżających się mistrzostw Europy w Niemczech. "Kiedy usiądę na stanowisku w Cardiff, zapewne pojawią się wielkie emocje. Na razie jeszcze ich nie czuję, jest trochę za wcześnie. Niemniej komentowanie meczów Biało-Czerwonych to dla mnie zawsze coś wyjątkowego. Bardzo się cieszę. We wtorek wielkie wyzwanie przed reprezentacją i przede mną. Wiadomo jednak, że nie ja jestem tu najważniejszy. Mocno liczę, że piłkarze wywalczą awans" - mówił dziennikarz w wywiadzie dla WP. I ku radości 72-latka podopieczni Michała Probierza wezmą udział w tych rozgrywkach. Pilne wieści z PZPN. Nowi ludzi w sztabie Michała Probierza Osobiste wyznanie Dariusza Szpakowskiego. Wielu mogło tego nie wiedzieć Komentator choć w kraju cieszy się ogromną popularnością, w przeszłości poważnie zastanawiał się nad swoją karierą. W wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Onet podzielił się osobistą historią. Mężczyzna mógł już nawet nie skomentować żadnego meczu w swoim życiu. Powodem były problemy zdrowotne, które przez jakiś czas spędzały sen z powiek Szpakowskiemu. "Rozmawiamy o operacji, wszystko mi opisuje i nagle mówi, że zabieg odbywa się przez odsunięcie krtani i tchawicy, więc istnieje minimalne ryzyko, że jak się coś nie powiedzie, to możne dojść do zerwania nerwów krtani. 'Ja wtedy stracę głos?' - zapytałem. 'Zrobimy wszystko, żeby do tego nie doszło, ale ryzyko zawsze istnieje' - odpowiedział pan doktor. Nogi się pode mną ugięły, bo przecież jak stracę głos, to zawodowo stracę wszystko. Nie ma mnie" - dodał "Szpaku". Mężczyzna zdradził, że wówczas mierzył się z ogromnym stresem. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i 72-latek mógł wrócić do pracy. "Tak, ale to były wielkie nerwy. I moje, i pana doktora. Po operacji miałem jeszcze zamknięte oczy, a on już do mnie mówił - "Panie Darku, panie Darku, już po. Niech pan coś powie". No i powiedziałem. Głos był oczywiście zmieniony, ale był. Ufff. Daleki jestem od tego, by porównywać moją pracę z misją lekarzy, bo oni wykonują zawód społecznie niezwykle ważny, ale i tu, i tam mamy czynnik ryzyka. Możemy się przygotować idealnie, a coś niezależnie od nas pójdzie nie tak" - stwierdził. Klamka zapadła. Oto hotel, w którym Lewandowski i spółka zamieszkają na Euro. Luksusowo