Za kilka dni premierę będzie miała książka Moniki Sobień-Górskiej traktująca przede wszystkim o biznesach Anny Lewandowskiej. Projekt przez dłuższy czas miał być utrzymywany w sekrecie przed żoną "Lewego" i przed jej otoczeniem. Taki wybieg miał zapewnić autorce swobodę twórczą i jak najbardziej obiektywne podejście do tematu. Do sprawy odniósł się przedstawiciel Lewandowskich. Tomasz Zawiślak przyznał, że obóz pary "z niecierpliwością czeka na książkę", a w razie konieczności nie obędzie się bez interwencji. By wczuć się w klimat i zebrać dużo potrzebnych informacji, Sobień-Górska wybrała się na Camp by Ann, czyli jeden z obleganych obozów treningowych Anny Lewandowskiej. Nie było łatwo. Jak opowiada w rozmowie z Wirtualnymi Mediami, nie od razu udało jej się zakupić pakiet. Dostała się dopiero z listy rezerwowej. A gdy już dojechała na miejsce, na własne oczy przekonała się, a czym polega fenomen żony Roberta Lewandowskiego. Ujawnia prawdę o życiu Roberta Lewandowskiego i Anny w Barcelonie. W Polsce mało kto miał świadomość Szczerze wspomina Camp by Ann. Anna Lewandowska nieźle zaskoczyła. "Jest na nogach skoro świt" Na Monikę Sobień-Górską na obozie Anny Lewandowskiej czekało - jak sama to określa - zaskoczenie. Chodzi o to, jaka trenerka jest w takim codziennym, bezpośrednim kontakcie. "Szykowałam się na to, że zobaczę celebrytkę, która może raz dziennie zrobi jakiś trening, a później będzie się przechadzać, zapozuje do zdjęcia, bo kobiety przyjeżdżają tam przede wszystkim dla niej. A zobaczyłam osobę, która haruje. Jest na nogach skoro świt, bo zanim przychodzi na bieganie o siódmej trzydzieści rano, to zdąży nagrać kilka materiałów, które niedługo potem zamieszcza na Instagramie w formie promocji swoich marek. Jest na bieganiu, potem na jednym treningu, obiedzie, kolejnym treningu, wykładach, w międzyczasie wykonuje swoje zobowiązania biznesowe, co widać w jej social mediach" - wspomina autorka nieautoryzowanej biografii "Lewej". Charyzma Lewandowskiej tak mocno na nią wpłynęła, że styl życia zapoczątkowany na obozie kontynuuje do teraz, czyli już przez około rok. Do dziś regularnie, cztery razy w tygodniu ćwiczy z trenerem. "Nie przeszło mi to, chociaż nie utrzymuję kontaktu z Anna Lewandowską i nie jestem jej koleżanką. Zaszczepiła we mnie to 'coś'. Tego się nie da nauczyć, ona to w sobie ma" - komplementuje żonę piłkarza reprezentacji Polski i Barcelony. Dostrzegła jednak także niezbyt mocne strony celebrytki i trenerki. Według Sobień-Górskiej ta "nie jest najlepszą mówczynią". Anna ma popełniać błędy językowe, ma też mieć na koncie wpadki wizerunkowe. Ale mankamenty zdają się blednąć przy wspomnianej wcześniej charyzmie. Kubeł lodowatej wody na głowę Roberta Lewandowskiego. "Tolerancja na jego twarz się skończyła"