Nie tak Thomas Tuchel wyobrażał sobie początki w nowej pracy. Jego zespół przegrał na wyjeździe z Manchesterem City 0:3 i to "The Citizens" są w lepszej sytuacji przed rewanżem. Pierwszy cios Bayernowi zadał jeszcze przed przerwą Rodri. W drugiej połowie spotkania z bramek cieszyli się Bernardo Silva i Erling Braut Haaland. Po końcowym gwizdku w szatni Bayernu zawrzało. Jak donosi tabloid "Bild", między zawodnikami doszło do bójki. Sprawcami całego zamieszania byli Sadio Mane i Leroy Sane. Piłkarze sprzeczali się już na murawie. Negatywne nastroje u mistrzów Niemiec podsycili dodatkowo kibice. Fala krytyki spadła na podopiecznych Tuchela. Najbardziej jednak oberwało się Dayotowi Upamecano. Francuz padł ofiarą rasistowskich komentarzy. Barcelona zdeterminowana jak nigdy. Kluczowa była... bolesna klęska Bayernu Gwiazdor Bayernu dostawał obraźliwe komentarze po meczu. Klub wziął sprawy w swoje ręce Pod postem 24-latka sprzed tygodnia zaroiło się od komentarzy. Internauci nie zostawili na nim suchej nitki. Zawodnik został kozłem ofiarnym po dotkliwej porażce w Lidze Mistrzów. Nie ulega wątpliwości, że sportowiec we wtorkowym starciu z Manchesterem City spisał się poniżej oczekiwań. Szybko stał się łatwym celem dla osób sfrustrowanych jego postawą na boisku. "Po prostu wracaj do Afryki"."Okropny mecz i to nie był twój pierwszy raz", "Idź pograć lepiej w hokeja", "Jesteś nikim"- to jedne z tych "łagodniejszych" komentarzy, które pojawiły się w sieci. W pewnym momencie sytuacja jednak wymknęła się spod kontroli. Do akcji wkroczył oficjalny profil klubu z Monachium, który dosadnie zareagował na obraźliwe wpisy kibiców. "Upamecano nie bez powodu jest w naszej drużynie. Ma umiejętności z najwyższej półki. Wierzymy w niego i wspieramy go całym sercem"- bronił Francuza kolega z zespołu, Joshua Kimmich. Tej tragedii można było uniknąć. Raport, ukrywany w banku w USA, nie pozostawiał złudzeń