Maja Staśko , która sama siebie określa "aktywistką, dziennikarką, dramaturżką i autorką książek", już parokrotnie brała na tapet Annę i Roberta Lewandowskich . Poniżej znajduje się zdjęcie żony piłkarza, w którym paradowała przebrana za otyłą osobę . "Lewa" chciała w ten sposób zwrócić uwagę na problem "body shamingu", lecz aktywistka wybrała inaczej. Jej był to wyraz braku empatii. " Żarty z grubych osób są tak samo śmieszne jak żarty z gwałtownych . To jest przeciwieństwo ciała pozytywnego! kamery. No naprawdę, boki zrywać" - rozpisywała się. Od Mai dostało się także Robertowi. Poszło o drogi zegarek kapitana reprezentacji Polski. "Robert Lewandowski odebrał nagrodę od prezydenta w zegarku o wartości mieszkania. 2021, pandemia, ludzie tracą prace, nie mają na czynsze, kobiety mieszkają ze swoimi oprawcami, czekając latami na mieszkania socjalne. Zegarek. O. Wartości. Mieszkania" - irytowała się. Teraz znów uderza w piłkarza i jego ukochaną.Anna Lewandowska musiała wyjechać z Kataru. Wiadomo, co się stało Maja Staśko znów uderza w Roberta i Annę Lewandowskich: "To są ludzie, którzy sprzedają nam produkty" Staśko gościła w podcaście Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego. Wróciła do sprawy z Lewandowską i nagraniem z przebraniem otyłej kobiety. "To jest fatsuit - takie zjawisko przypominające blackface, czyli przebieranie się za grupę dyskryminowaną, która ma naśladować tę osobę. Fatsuit ze strony 'fitnesiary', która nie ma takiego ciała, poruszanie się w jakiś zabawny sposób, jest dyskryminujące" - podzieliła się swoją oceną sytuacji. Dodała, że jej zdaniem z otyłych nie powinno się żartować. I zasygnalizowała, że osoby publiczne powinny być uważniejsze w udostępnianiu treści w mediach społecznościowych. "Zaczynamy cenzurować fakt, że ktoś ma swój profil. Wybieram sobie kontent, którego chcę być konsumentem albo świadkiem. To jest ruch w dwie strony. Nie zabierajmy ludziom, którzy są piękni, zgrabni, czy tak jak Robert Lewandowski zamożni, żeby mogli sobie włożyć zegarek, pokazali swoją krągłą pupę albo atrakcyjny brzuch. To nie jest wycelowane w nikogo. Taka jest moja teoria" - polemizował z Mają Kuba Wojewódzki. Lecz ona nie dawała za wygraną. Maja Staśko podzieliła się też szczegółami wezwania, jakie dostała od ludzi związanych z Anną Lewandowską. "Zarabianie na social mediach sprawia, że sprzedajesz swój produkt, swój wizerunek. To też był powód, dla którego pani Anna Lewandowska pogroziła mi pozwem. Dostałam od prawnika pismo przedprocesowe, z pozwu szybko się wycofała. Negatywna opinia, krytyczna, mówiąca, że 'kurczę, to jest krzywdzące', to jest złe dla produktu. W ten sposób produkt może stracić część konsumentów. To jest problem, że my patrzymy na tych ludzi, jakby to byli wyłącznie ludzie, jakby byli naszymi znajomymi, a to nie są nasi znajomi. To są ludzie, którzy sprzedają nam produkty. (...) Mało kto ma dostęp prywatnie do Anny Lewandowskiej i Roberta Lewandowskiego. To są ludzie uprzywilejowani. (…) To nie jest prywatna osoba, tylko osoba, która trafia do milionów, może sprzedać milionom ideę, może sprzedać milionom produkt. Czasami te idee też są produktami" - podsumowała. Bojowa zapowiedź Lewandowskiego przed meczem z Argentyną. Taki będzie wynik?